20 października – XXIX Niedziela Zwykła


ROZWAŻANIE SŁOWA BOŻEGO – LECTIO DIVINA
ŚWIĘCI I BŁOGOSŁAWIENI – PAŹDZIERNIK
JUBILEUSZOWY – ROK ŚWIĘTY 2025 – PIELGRZYMI NADZIEI
ENCYKLIKA “UMIŁOWAŁ NAS” OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA O MIŁOŚCI LUDZKIEJ I BOŻEJ SERCA JEZUSA CHRYSTUSA
Ewangelia (Mk 10, 35-45)
Przełożeństwo jest służbą
Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, podeszli do Jezusa i rzekli: «Nauczycielu, pragniemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy».
On ich zapytał: «Co chcecie, żebym wam uczynił?»
Rzekli Mu: «Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie».
Jezus im odparł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?»
Odpowiedzieli Mu: «Możemy».
Lecz Jezus rzekł do nich: «Kielich, który Ja mam pić, wprawdzie pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale dostanie się ono tym, dla których zostało przygotowane».
Gdy usłyszało to dziesięciu pozostałych, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich:
«Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu».
ROZWAŻANIE
Pragnienie zaszczytnych miejsc, najwyższych urzędów i honorów było dla braci – Jakuba i Jana chęcią posiadania autorytetu wśród innych. Dlatego Jezus przeciwstawia się ich żądaniu. Odkrywa tajniki ich myśli, mówiąc im: „Kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich”. Mówiąc inaczej: Jeśli chcecie pierwszych stanowisk i najwyższych zaszczytów, szukajcie ostatniego stanowiska, starajcie się być prości, skromni i najmniejsi z wszystkich. Służcie innym. Ta cnota da wam zaszczyty, których pragniecie. Zawsze miejcie w pamięci najlepszy przykład, gdyż „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mk 10,45). Tak oto osiągniecie chwałę i sławę. Popatrzcie na mnie – nie szukam zaszczytów ani sławy, a przecież dobro, które świadczę, jest nieskończone. Wiemy, że zanim Chrystus przyjął postać ludzką, zanim się uniżył, panowało zagubienie i zniszczenie. Ale kiedy został uniżony, wszystko naprawił. Zniósł przekleństwo, zniszczył śmierć, przywrócił raj, uśmiercił grzech, otworzył bramy nieba, aby wprowadzić tam ludzkość. Szerzył wiarę na całym świecie. Zniweczył błąd i przywrócił prawdę. Wprowadził na królewski tron zalążek naszej natury. Chrystus dał nam nieskończenie liczne dobra, których żadne słowo ludzkie nie jest w stanie opisać. Zanim został uniżony, znany był tylko aniołom, ale ponieważ poniżył się, cały rodzaj ludzki mógł Go poznać.
Źródło: https://ewangelia.org/PL/gospel/2024-10-20
OGŁOSZENIA PARAFIALNE
1. W niedzielę 20 października – Dwudziesta Dziewiąta Niedziela Zwykła, Światowy Dzień Misyjny pod hasłem: „Idźcie i zapraszajcie wszystkich na ucztę”, wspomnienie św. Jana Kantego, prezbitera. Msze Święte o godz. 8:00 i 11:00, Różaniec o godz. 10:30.
Orędzie Prezydenta RP – 16.X.2024 r.
Z Dekretu o działalności misyjnej Kościoła
Ad gentes divinitus Soboru Watykańskiego II (nr 38)
Idźcie i nauczajcie wszystkie narody
Wszyscy biskupi jako członkowie ciała biskupiego, będącego dalszym ciągiem Kolegium Apostołów, zostali konsekrowani nie tylko dla jakiejś diecezji, ale i dla zbawienia całego świata. Rozkaz Chrystusa głoszenia Ewangelii wszelkiemu stworzeniu odnosi się przede wszystkim i bezpośrednio do nich z Piotrem i pod kierownictwem Piotra. Stąd rodzi się owa wspólnota i współdziałanie Kościołów, która dzisiaj jest tak konieczna do prowadzenia dzieła ewangelizacji. Na mocy tej wspólnoty poszczególne Kościoły dzielą troski wszystkich innych Kościołów, powiadamiają się nawzajem o własnych potrzebach, wzajemnie się wspomagają, albowiem rozszerzanie Ciała Chrystusowego jest zadaniem całego Kolegium Biskupów.
Biskup w swej diecezji, z którą stanowi jedno, wzbudzając dzieło misyjne, popierając i kierując nim, sprawia, że duch i zapał misyjny Ludu Bożego obleka się w ciało i niejako uwidacznia, tak że cała diecezja staje się misjonarską.
Obowiązkiem biskupa będzie: wyszukiwanie spomiędzy swego ludu osób, szczególnie wśród chorych i nieszczęśliwych, które by wielkodusznie ofiarowały Bogu swe modlitwy i pokutne uczynki w intencji ewangelizacji świata; chętne popieranie powołań spośród młodzieży i kleryków do instytutów misyjnych i przyjmowanie z wdzięcznym sercem, jeśli Bóg powoła kogoś do misyjnej działalności Kościoła; zachęcanie i wspomaganie stowarzyszeń diecezjalnych, by przyjęły swoją cząstkę w dziele misyjnym.
Źródło: https://brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=350
2. W poniedziałek 21 października, wspomnienie św. Urszuli, dziewicy i męczennicy oraz bł. Jakuba Strzemię, biskupa – Msza Święta z Różańcem o godz. 17:00.
3. We wtorek 22 października, wspomnienie św. Jana Pawła II, papieża – Msza Święta z Różańcem o godz. 17:00.
4. W środę 23 października, wspomnienie św. Jana Kapistrana, prezbitera oraz św. Józefa Bilczewskiego, biskupa – Msza Święta z Różańcem o godz. 17:00.
5. W czwartek 24 października, wspomnienie bł. Jana Wojciecha Balickiego, prezbitera – Msza Święta z Różańcem o godz. 17:00.
WŁAŚNIE SIĘ UKAZAŁA: ENCYKLIKA “UMIŁOWAŁ NAS” OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA O MIŁOŚCI LUDZKIEJ I BOŻEJ SERCA JEZUSA CHRYSTUSA
6. W piątek 25 października, wspomnienie świętych męczenników Chryzanta i Darii – Msza Święta z Różańcem o godz. 17:00.
7. W sobotę 26 października, wspomnienie bł. Celiny Borzęckiej, zakonnicy – Msza Święta z Różańcem o godz. 17:00.
8. W niedzielę 27 października – Trzydziesta Niedziela Zwykła, Msze Święte o godz. 8:00 i 11:00, Różaniec o godz. 10:30.

KRUCJATA WYZWOLENIA CZŁOWIEKA
Dołącz do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka

21 października – wspomnienie bł. Jakuba Strzemię, biskupa

Jakub urodził się około roku 1340. W młodym wieku wstąpił do zakonu franciszkanów i zasłynął jako gorliwy misjonarz wschodnich kresów. W roku 1391 został arcybiskupem halicko-lwowskim. Odznaczał się nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu i do Matki Bożej. Zmarł 20 października 1409 roku.
Modlitwa: Boże, Ty obdarzyłeś błogosławionego Jakuba Strzemię, biskupa, apostolską gorliwością w głoszeniu Ewangelii, spraw, abyśmy za jego wstawiennictwem zawsze składali Tobie świadectwo przez naszą wiarę i czyny. Amen.
21 października – wspomnienie św. Urszuli z Towarzyszkami
Według legend średniowiecznych Święta Urszula była księżniczką bretońską, która wraz z 11 tys. towarzyszek została zamordowana przez Hunów w Kolonii, gdy wracała z pielgrzymki do Rzymu.
Inna wersja legendy mówi, że Urszula wraz z towarzyszkami zginęła w czasie prześladowań chrześcijan za panowania cesarza Maksymiana (285-305).
Późniejsze utwory hagiograficzne podają jeszcze inną wersję legendy o Świętej Urszuli. Urszula według tej legendy miała być królewną brytyjską. Chciał ją poślubić królewicz Eteriusz, poganin. Ale Urszula złożyła ślub czystości, teraz zaś przez odmowę swej ręki nie chciała na kraj ściągać pomsty potężnego sąsiada. Za pouczeniem anielskim wybrnęła z sytuacji w ten sposób, że uprosiła sobie trzyletnią zwłokę. Przebywała przez ten czas z dziesięcioma towarzyszkami, które miały własne tysiączne orszaki oraz własne statki. Gdy zbliżał się termin, gwałtowny sztorm porwał te statki i zagnał do ujścia Renu. Popłynęły potem w górę rzeki. Tak znalazły się w Kolonii. Tam też pod murami miasta zastał je najazd Hunów, z których rąk poniosły śmierć męczeńską. Stało się to punktem zwrotnym w oblężeniu Kolonii, która dzięki ofierze dziewic ocalała.
Świętą Urszulę i Jej towarzyszki wspominano zawsze w martyrologiach 21 października.
Modlitwa: Boże, Ty co roku dajesz nam radość ze wspomnienia świętych Męczennic: Urszuli z Towarzyszkami, które zostawiły nam świetlany przykład czystości i męstwa, niech ich zasługi wyjednają nam łaskę wierności Chrystusowi. Który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.
21 października – wspomnienie św. Celiny (Céline de Laon)
Celina była córką Syagriusza z Soissons (dowódcy rzymskich wojsk i namiestnika Galii) lub Jovina z Reims. Wiadomo, że jej ojciec pochodził ze szlachty galloromańskiej. Poślubiła starszego od siebie hrabiego z Laonu, Aemiliusa (Emilius, Emil), mającego już dzieci: Principe, Agrykolę, Pretekstata, Aetiusa, Loupa i wnuki. W zaawansowanym już wieku, modląc się wiele, urodziła Remigiusza, którego narodziny, jako przyszłego biskupa Reims, przepowiedział pustelnik Montanus, z lasu La Fère. Były to czasy końca cesarstwa rzymskiego, barbarzyńców i najazdów Franków na kraj[1].
Celina wsławiła się pobożnym życiem, przepełnionym modlitwą za kraj i rodzinę. Zmarła około 458 roku. Pochowana została niedaleko Laonu, prawdopodobnie w miejscowości Cerny.
Jej świątobliwy żywot był wypełniony dobrymi uczynkami i wytrwałą modlitwą za kraj i rodzinę. Zmarła około roku 458. Została pochowana niedaleko Laonu, prawdopodobnie w Cerny; relikwie zostały zniszczone podczas Rewolucji Francuskiej.
Modlitwa: Boże, który natchnąłeś świętą Celinę w dążeniu do doskonałego miłosierdzia, co otworzyło przed nią Twoje Królestwo, spraw, abyśmy na końcu naszej ziemskiej pielgrzymki osiągnęli wieczną radość. Amen.
22 października – wspomnienie św. Jana Pawła II, papieża
Z homilii świętego Jana Pawła II, papieża, wygłoszonej w dniu inauguracji pontyfikatu (22 października 1978 r.)
(AAS 70 [1978], 945-947)
Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi!

Piotr przybył do Rzymu! Co go skierowało i przyprowadziło do tego Miasta, serca Imperium Rzymskiego, jeśli nie posłuszeństwo natchnieniu otrzymanemu od Pana? Może ten rybak z Galilei nie chciałby przyjść aż tutaj. Może wolałby pozostać tam, nad brzegami jeziora Genezaret, ze swoją łodzią, ze swoimi sieciami. Ale prowadzony przez Pana, posłuszny Jego natchnieniu, przybył tutaj!
Według dawnej tradycji, w czasie prześladowania za Nerona, Piotr chciał opuścić Rzym. Ale wkroczył Pan: wyszedł mu naprzeciw. Piotr zwrócił się do Niego pytająco: “Quo vadis Domine? – Dokąd idziesz, Panie?” A Pan odpowiedział mu natychmiast: “Idę do Rzymu, by Mnie ukrzyżowano po raz drugi”. Piotr powrócił do Rzymu i pozostał tutaj aż do swego ukrzyżowania.
Nasz czas wzywa nas, skłania nas, zobowiązuje nas do wpatrywania się w Pana i pogrążenia się w pokornym i pobożnym rozważaniu tajemnicy najwyższej władzy samego Chrystusa.
Ten, który narodził się z Dziewicy Maryi, Syn cieśli – jak mniemano, Syn Boga żywego – jak wyznał Piotr, przyszedł, aby nas wszystkich uczynić “królewskim kapłaństwem”.
Sobór Watykański II przypomniał nam tajemnicę tej władzy i fakt, że misja Chrystusa – Kapłana, Proroka-Nauczyciela, Króla – trwa dalej w Kościele. Wszyscy, cały lud Boży uczestniczy w tej trojakiej misji. I może w przeszłości wkładano na głowę papieża tiarę, tę potrójną koronę, aby wyrazić przez ten symbol, że cały hierarchiczny ustrój Kościoła Chrystusowego, cała jego “święta władza” w nim sprawowana, nie jest niczym innym jak służbą, służbą, która ma na celu tylko jedno: aby cały lud Boży był uczestnikiem tej trojakiej misji Chrystusa i pozostawał zawsze pod władzą Pana, która bierze swój początek nie z mocy tego świata, lecz od Ojca Niebieskiego oraz z tajemnicy krzyża i zmartwychwstania.
Ta absolutna, a jednak miła i słodka władza Pana odpowiada całej głębi człowieka, jego najwznioślejszym aspiracjom umysłu, woli, serca. Ona nie przemawia językiem siły, lecz wyraża się w miłości i w prawdzie.
Nowy Następca Piotra na rzymskiej stolicy wypowiada dzisiaj gorącą, pokorną, ufną modlitwę: “O Chryste! Spraw, bym mógł stać się i być sługą Twojej jedynej władzy! Sługą Twojej słodkiej władzy! Sługą Twojej władzy, która nie przemija! Spraw, bym potrafił być sługą! Co więcej, sługą Twoich sług!”
Bracia i Siostry! Nie obawiajcie się przyjąć Chrystusa i zgodzić się na Jego władzę!
Pomóżcie Papieżowi i wszystkim, którzy chcą służyć Chrystusowi i przy pomocy władzy Chrystusowej służyć człowiekowi i całej ludzkości!
Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, ustrojów ekonomicznych i politycznych, szerokich dziedzin kultury, cywilizacji, rozwoju. Nie lękajcie się! Chrystus wie, “co jest w człowieku”. Tylko On to wie!
Dzisiaj tak często człowiek nie wie, co nosi w sobie, w głębi swojej duszy, swego serca. Tak często jest niepewny sensu swego życia na tej ziemi. Tak często opanowuje go zwątpienie, które przechodzi w rozpacz. Pozwólcie zatem – proszę was, błagam was z pokorą i ufnością – pozwólcie Chrystusowi mówić do człowieka. Tylko On ma słowa życia, tak, życia wiecznego.
Źródło: https://brewiarz.pl/x_24/2210w1/godzczyt.php3
22 października – wspomnienie św. Salomei, matki apostołów Jakuba i Jana
Św. Salomea, której imię w języku hebrajskim znaczy pomyślność i spokój, co odpowiada greckiej Irenie, była prawdopodobnie siostrą Maryi, matki Jezusa. Św. Jan wspomina ją jako jedną z trzech kobiet stojących u stóp Krzyża. Św. Marek nazywa ją Salomeą, a św. Mateusz określa ją jako „matkę synów Zebedeuszowych”.
Marek mówi o niej jako jednej z trzech niewiast, które przyszły do grobu namaścić ciało Jezusa w niedzielny poranek.
Była tą świętą kobietą, która prosiła Jezusa, aby jej dwu synom, Jakubowi i Janowi, dał honorowe miejsce w swoim Królestwie. W odpowiedzi Jezus skierował obu apostołów na drogę poświęcenia i naśladowania Jego cierpień.
Jest patronką kościoła w Veroli we Włoszech. Do tego miasta, jak podaje starożytna tradycja, przybyła wraz z dwoma towarzyszami Błażejem i Demetriuszem i tam spędziła swe ostatnie dni.
Modlitwa: Boże, który sam jesteś święty i bez Ciebie nikt nie może osiągnąć doskonałości, pomóż nam za wstawiennictwem świętej Salomei żyć tak, abyśmy mogli mieć udział w Twojej chwale. Amen.
23 października – wspomnienie św. Jana Kapistrana, kapłana, patrona prawników
Św. Jan urodził się w Capestrano we Włoszech w roku 1386. Po studiach prawniczych na uniwersytecie w Perugii praktykował jako adwokat, a potem sędzia.
Podczas wojny z sąsiednią Malatestą, na skutek zdrady dostał się do niewoli. Pod wpływem wizji postanowił wówczas zerwać z życiem dla świata, a otrzymawszy unieważnienie krótko przedtem zawartego, ale niedopełnionego małżeństwa, wstąpił do franciszkanów, gdzie pod kierownictwem św. Bernardyna stał się najgorliwszym propagatorem jego reformy zakonnej (obserwanci) i obok swojego mistrza najpotężniejszym kaznodzieją bernardyńskim. Od roku 1421 głosił kazania we Włoszech, a od roku 1451 w Austrii, Czechach, Niemczech i Polsce (Kraków) wobec nieprzeliczonych tłumów. Sława porywającego kaznodziei i wielkiego cudotwórcy towarzyszyła mu w wędrówkach misyjnych. Jako inkwizytor papieski działał głównie w obronie wiary przeciw fraticellom, Żydom i Saracenom. Na sejmach we Frankfurcie i Wiener Neustadt zapalał rycerstwo do krucjaty przeciw Turkom. Sam był w obozie i na polu walki, zagrzewając żołnierzy do boju. Świetne zwycięstwo Jana Hunyadego pod Białogrodem w roku 1456 jest w części i jego zasługą. Do Polski wprowadził bernardynów. W Krakowie pobłogosławił związek małżeński Kazimierza Jagiellończyka z Elżbietą Rakuską. Zmarł w Ujlak (Węgry) 23 października 1456 roku. Kanonizowany w roku 1724.
Modlitwa: Boże, Ty powołałeś świętego Jana Kapistrana, aby umocnić lud wierny w doświadczeniach, weź nas w swoją opiekę i zachowaj swój Kościół w trwałym pokoju. Amen.
Z traktatu Zwierciadło duchowieństwa św. Jana Kapistrana, kapłana
(Pars 1, Venetiae 1580, 2)
Życie pobożnych duchownych daje światło i pokój
„Ci, którzy są powołani do stołu Pana, powinni promieniować przykładem życia obyczajnego, zasługującego na pochwałę, wolnego od wszelkiej pospolitości i skażenia. Żyjąc uczciwie jako sól ziemi dla siebie i dla innych oraz oświecając drugich jasnym rozeznaniem jako światłość świata, niech pamiętają, że najwyższy nasz Nauczyciel, Jezus Chrystus, nie tylko do Apostołów i uczniów, ale także do wszystkich następców, kapłanów i duchownych wypowiedział słowa: «Wy jesteście solą ziemi; jeśli zaś sól zwietrzeje, jakże się stanie na powrót solą? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi».
Duchowieństwo skalane i nieczyste, przepełnione brudem przywar, skrępowane więzami grzechów słusznie deptane jest przez ludzi jako nędzne błoto. Tacy duchowni nie są użyteczni ani dla siebie, ani dla drugich, bo jak mówi święty Grzegorz: «Ten, kto postępuje nagannie, sprawia, że jego przepowiadanie doznaje wzgardy».
«Prezbiterzy, którzy dobrze przewodzą, niech będą uważani za godnych podwójnej czci, najbardziej ci, którzy się trudzą głoszeniem słowa i nauczaniem». Istotnie, kapłani święci zasługują na podwójną cześć, odnoszącą się do rzeczy i osoby, albo inaczej: na cześć ziemską i duchową, doczesną i wieczną. Choć bowiem mieszkają na ziemi i wraz ze śmiertelnymi stworzeniami poddani są koniecznościom natury, to jednak usilnie zabiegają o wspólnotę z aniołami w niebie, aby jako roztropni słudzy okazać się miłymi dla Króla.
Dlatego podobnie jak słońce wznosi się na wysokim niebie, «tak niechaj świeci światłość – duchownych przed ludźmi, aby patrząc na ich czyny dobre, chwalili Ojca, który jest w niebie».
«Wy jesteście światłością świata». Podobnie jak światło nie tylko samo siebie oświeca, ale wysyłając swe promienie, oświeca wszystko, co widzialne, tak też świetlane życie świętych i sprawiedliwych duchownych blaskiem świętości oświetla i napawa pokojem tych, którzy na nie patrzą. Kto zatem otrzymał zadanie troszczenia się o innych, na samym sobie powinien okazać, jak trzeba postępować w domu Bożym”
Źródło: https://brewiarz.pl/x_24/2310w1/godzczyt.php3
24 października – wspomnienie bł. Jana Balickiego, kapłana
Urodził się w Staromieściu koło Rzeszowa na terenie ówczesnej diecezji przemyskiej, dnia 25 stycznia 1869, w wielodzietnej rodzinie małżonków Nicetasa i Katarzyny z domu Seterlack. Po egzaminie dojrzałości w Rzeszowie Jan wstąpił do Seminarium Duchownego w Przemyślu. Święcenia kapłańskie przyjął w 1892 r. Po święceniach pracował przez rok jako wikariusz w parafii Polnej, następnie został skierowany na studia specjalistyczne z teologii dogmatycznej na Gregorianum w Rzymie.
Po powrocie do diecezji był wykładowcą dogmatyki w Seminarium Duchownym, a także pełnił kolejno obowiązki wicerektora i rektora tej instytucji. Ze względu na zły stan zdrowia ustąpił z tego stanowiska, ale na życzenie ordynariusza pozostał w seminarium, aby wpływać dodatnio na kleryków i profesorów swą postawą duchową, skupieniem i modlitwą.
Oprócz obowiązków profesorskich spełniał wiele innych funkcji w diecezji, szczególnie duszpasterskich. Przez 10 lat był kapelanem szpitala, chętnie głosił kazania i konferencje okolicznościowe, a także misje i rekolekcje parafialne. Wiele godzin poświęcał pracy w konfesjonale w katedrze, jako charyzmatyczny spowiednik. Był również cenionym kierownikiem duchowym i spowiednikiem w licznych domach zakonów żeńskich. Znaczną część swego czasu i sił poświęcał pracy społecznej zajmując się losem warstw społecznie upośledzonych. Dla kobiet trudniących się nierządem zorganizował odpowiedni zakład rehabilitacyjny, najpierw w Przemyślu, a potem za miastem, we wsi Kruhel. Zmarł w Przemyślu 15 marca 1948 r. w opinii świętości.
Prośby i podziękowania, składane często na piśmie przy grobie Sł. Bożego ks. Jana, oraz kwiaty i znicze płonące nieustannie, są niezbitym dowodem, że wierni zawierzają wstawiennictwu ks. Jana różne swoje potrzeby i troski.
Myśli bł. Jana Wojciecha Balickiego
„Aby się modlić zawsze, a modlić się dobrze. Dobrze: z pokorą (niegodnym), z ufnością (że otrzymam), wytrwale (nie ustawać i w ciężkościach, owszem wtedy jeszcze więcej). O co się najpierw modlić? O łaski potrzebne do uświęcenia. Co do uświęcenia, to wszystko z łaski, wszystko łaską. A więc o wszystko się modlić. I tak o nawrócenie samo do Jezusa. Dalekim od tego Wzoru. A więc błagać i błagać Jezusa: o Jego pokorę; o umiłowanie upokorzeń; o Jego cierpliwość, o dziękczynienie za cierpienia; o Jego ubóstwo; radość w stratach; o Jego wolę (moja nie), o Jego łaskę (natura milcz), o Jego natchnienia, o Jego posłuszeństwo, męczeństwo.”
„Abym znając swoją niemoc, chronił się zaraz w Ranach Jezusowych, gdy szatan zacznie nacierać swymi pokusami pychy, zazdrości, nienawiści, osądzeń, zwrotów na siebie. Kryć się w Ranach Jezusowych pogromicielkach szatana. Kryć się, jakby w Nie wejść duchem, wzywaniem nieustannym, zasłaniając się puklerzem wiary i ufności.”
„Abym żył łaską, nie naturą. Być zawsze pod wpływem łaski, to żyć życiem nadnaturalnym, Bożym. A więc patrzeć zawsze na Jezusa Ukrzyżowanego, słuchać Go, naśladować i wołać westchnieniami o łaskę.”
„Adoracja, uwielbienia, chwała Boża to cel rozumnego stworzenia. W niebie będzie ona wiecznym zajęciem świętych. I tu na ziemi niech będzie miłośników Boga, u stóp tabernakulum duchem i ciałem, albo samym duchem. Oczy niech będą podniesione na świętą górę ołtarza, oderwane od nizin ziemi. Upokorzenia niech będą naśladowaniem Jezusa obecnego w tabernakulum, a ukrywanego pod nikłą postacią chleba swój Boski Majestat.”
„Bez Krzyża nie ma życia duchowego. Najlepszy jest ten, który Pan Bóg nam daje bez naszego wyboru. Kto ucieka od tego Krzyża, zwykle wpada w większy i boleśniejszy, gdyż nie ma tej łaski, która była przywiązana do pierwszego Krzyża.”
„Bez upokorzenia nie ma zjednoczenia. Póki człowiek myśli, że jest coś, nie może płonąć miłością przemieniającą, nie może być ubóstwiony, zjednoczony z Tym, który jeden „Jest”, a poza Nim wszystko, co jest, nie jest ze siebie. I ze współmieszkańcami tak w cichości się zachować, jakby mnie nie było.”
„Dobrze, Panie żeś mnie upokorzył… dobrze… w sposób, w jaki Ci się, mój Panie, spodoba, jakimikolwiek upokorzeniami mię nawiedzić. Wielka to łaska te nawiedzenia.”
„Jakakolwiek jest przyczyna smutku i jakie jeszcze inne uczucie przygnębienie sprawiające, z tym smutkiem się łączą, zawsze najlepszym lekarstwem podanym przez Ducha Świętego jest modlitwa. Choćby tylko aktami strzelistymi wyrażona, będzie lekarstwem.”
„Jej godność Matki Boga jeszcze więcej Ją wobec Boga uniża, tak że tylko sławi w swoim hymnie Magnificat miłosierdzie Boże, które raczyło wejrzeć na Jej niskość. Ona szuka ukrycia, chowając się w zacisze świątyni.”
„Jest pokora, to jest ufność i każda modlitwa wysłuchana.”
„Jeżeli kto się modli i stara coraz lepiej modlić, to choćby nie był zdolny co innego robić, jednak wszystko uczynił.”
„Każdą rozmowę z Panem Jezusem trzeba rozpocząć od głębokiego upokorzenia przed Majestatem Bożym, nieskończenie wyższym od naszej nicości.”
„Mam tylko pamiętać o gotowości na śmierć w każdej chwili i starać się o tę świętość pamięci aż do chwili, gdy zabrzmi nade mną wyrok Boży: zdaj liczbę z włodarstwa twego, abyś odebrał zapłatę za twe włodarstwo: albo życie wieczne, szczęśliwe posiadanie Boga samego, albo nieszczęśliwe z powodu utraty Boga na wieki.”
„Mnie przystoi pomniejszenie mojej zarozumiałości, samowoli, samolubstwa, czcigodności. Samo przez się to pomniejszenie stać się nie może. Dopiero działania zewnętrzne przez różne zawstydzenia, pogardy, wyśmiania, lekceważenia, coraz to pomniejszają i do „zera” sprowadzają, żem nicością i złością.”
„Modlitwa to upokorzenie proszące.”
„My się nie oddalajmy, róbmy wszystko, co nas utrzyma przy Boskim Przyjacielu i ściślej z Nim jednoczyć będzie.”
„Na tych wyżynach zjednoczenia z Panem Bogiem konieczne jest specjalne kierownictwo Ducha Świętego, aby nie zbłądzić, aby odróżnić natchnienia Boże od szatańskich, aby iść prosto do Boga po wyżynach.”
„Nie studiuję po to, by mieć jak najlepsze oceny albo żeby zdobyć różne tytuły naukowe. Studiuję, by dowiedzieć się czegoś więcej o Bogu, by Go lepiej poznać, by kochać Go coraz więcej.”
„O Boże, bądź uwielbiony, pochwalony za swe miłosierdzie nie przestające nigdy pukać do serca ludzkiego, mimo jego niegodności, złości. O Jezu, ratuj, by nie zgrzeszyć, bo zewsząd goni pokusa.”
„Oczy duszy (myśl), o ile się da – zawsze, oczy ciała – często mieć skierowane na Pana Jezusa. Serce wyrywające się do Niego ciągłymi aktami strzelistymi, wola poddająca się ustawicznie Jego woli…, czyny, cierpienia złączone z Jego czynami i cierpieniami – to niezawodne warunki życia z Nim i w Nim.”
„Od dobrej, lepszej modlitwy zależy dobre… lepsze życie. Na pokorze oparte, będzie uwielbienie uwielbieniem, dziękczynienie dziękczynieniem, błaganie błaganiem. Dobra modlitwa musi być ze skupieniem, pokorą, ani na chwilę nie pozwolić na roztargnienie, bronić się, trzymać się oburącz Pana Jezusa, z ufnością, że będzie wysłuchana i wytwale ciągle błagać, dołączyć post i wysłucha Pan. Dziękować za wszystko i krzyże to wielkie dobrodziejstwo.”
„Oderwanie od rzeczy konieczne… Ale oderwanie od siebie najkonieczniejsze do zjednoczenia z Panem Jezusem. Dopóki w duszy choćby najskrytsze było miejsce siedziby dla tego „ja”, nie ma mowy o doskonałym zjednoczeniu. Odrobiny chwały dla siebie, jak zostanie, już się nie jest Chrystusowym całkowicie. A upokorzenia wyniszczają to „ja”, choćby się kryło w najgłębszych kryjówkach.”
„Pamiętać, że Bóg zawsze na mnie patrzy i widzi wszystkie czynności i wewnętrzne, że zawsze je najsprawiedliwiej osądza. Pamiętać, że naznaczona godzina śmierci wisi nade mną.”
„Pokora fundamentem wiary, miłości. Poddać rozum, serce, wolę może tylko duch pokorny. Ale to poddanie całkowite rozumu swego rozumowi najwyższemu, to oddanie całkowite swego serca Sercu najmiłościwszemu, to zlanie swojej woli z Wolą najświętszą, jest dopiero prawdziwą mądrością, szczęściem, świętością.”
„Pokorny o wszystko prosi, o każdą cnotę, bo cnota jest darem łaski, darem stanu nadprzyrodzonego, a więc prosić: daj mi, o Jezu, bym się umartwiał we wszystkim… daj mi Ciebie obecnego w Najświętszym Sakramencie adorować ciągle, daj mi szukać upokorzeń. Pragnie się pokory to i upokorzeń, przez które nabywa się pokory, pragnąć i szukać ich potrzeba!”
„Pokornym daje Bóg łaskę, a więc skutkiem wieńczy modlitwy z upokorzonego serca płynące.”
„Z radością przyjmować upokorzenia i krzyże, bo są wielkim dobrem dla duszy, dla jej postanowień dobrych.”
Z konferencji bł. Jana Balickiego, prezbitera, O modlitwie
(Pisma różne, t. II, s. 100-102)
Modlitwa pokorna
“Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”. W walce z grzechem, z pokusami i szatanem, bronią pewną jest modlitwa. Ona wyprasza pomoc Bożą, to jest łaskę skuteczną. Wielu modli się, a upada. Odpowiada św. Jakub Apostoł: “Nie otrzymujecie, bo się źle modlicie”.
Kiedy modlitwa jest dobra? Wtedy, gdy jest przygotowana: “Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca”. Jest dobra, gdy zanoszona jest w imię Jezusa: “Zaprawdę, powiadam wam: o cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje”. Modlitwa powinna być także pokorna, według tego, co naucza św. Piotr: “Wszyscy zaś wobec siebie przyobleczcie się w pokorę, Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje”. Pokornie, znaczy z uznaniem i wyznaniem absolutnej zależności od Boga, będąc wobec Niego nicością, grzechem, niemocą, nędzą z siebie samych i niegodni wysłuchania, a tylko z miłosierdzia spodziewamy się otrzymać to, o co prosimy.
Powinniśmy zawsze modlić się bez zniechęcenia, to kolejny warunek dobrej modlitwy: “Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie. W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Chrystusie Jezusie względem was”. W modlitwie trzeba być także wytrwałym i gorliwym, choć trudności zewnętrzne czy wewnętrzne mogą wzrastać, albo czekanie nużyć. Mówi bowiem Pismo: “Weselcie się nadzieją! W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie wytrwali!”. W gorliwości nie wolno nam opuszczać się, ale ją zwiększać.
Niech nasza modlitwa wychodzi z serca czystego, oczyszczonego przez skruchę, gdyż “Bóg sercem pokornym i skruszonym nie gardzi”. Do modlitwy przystępujmy z wielką ufnością w to, że będzie ona wysłuchana. Raz dlatego, że z natury swej modlitwa jest wyrazem ufności, a po drugie, że jest obietnicą: proście, a otrzymacie. Toteż św. Jakub pisze: “Niech zaś prosi z wiarą, a nie wątpi”. Modlić się trzeba pobożnie, a to oznacza, że ze skupieniem myśleć o Bogu, okiem duszy patrzeć na Niego. Ostatni warunek dobrej modlitwy – to zanosić ją do Stwórcy przez zasługi męki i śmierci odkupieńczej naszego Pana Jezusa Chrystusa, za wstawiennictwem Jego Matki Najświętszej i pod wpływem Ducha Świętego.
Źródło: https://brewiarz.pl/x_24/2410w3/godzczyt.php3
24 października – wspomnienie św. Antoniego Marii Clareta, biskupa

Urodzony w Hiszpanii w roku 1807, syn tkacza, św. Antoni został wyświęcony na księdza w roku 1835. Po pięciu latach zaczął prowadzić misje i rekolekcje w całej Katalonii. W roku 1849 założył zgromadzenie misjonarzy pod nazwą Synów Niepokalanego Serca Maryi (klaretyni), aby kontynuować tę pracę na szerszą skalę.
Mianowany arcybiskupem Santiago na Kubie, chciał przeprowadzić daleko idące reformy, z których jedną było założenie Instytutu Apostolskiego Niepokalanej Maryi, napotkał jednak na gwałtowny opór, tak iż kilkakrotnie dokonywano zamachów na jego życie.
W roku 1857 został odwołany do Hiszpanii i mianowany kapelanem królowej Izabeli II. To stanowisko umożliwiło mu kontynuowanie pracy misyjnej w słowie i piśmie. Zakładał muzea, biblioteki i szkoły, kultywujące ginący język kataloński. Rozszerzył kult Najświętszego Sakramentu i Niepokalanego Serca Maryi. Po rewolucji w roku 1868 zakończył życie na wygnaniu w roku 1879, towarzysząc królowej Izabeli II.
Modlitwa: Boże, Ty sprawiłeś, że święty Antoni Maria z niezwykłą miłością i cierpliwością głosił ludziom Ewangelię, daj za jego wstawiennictwem, abyśmy szukając Twojej chwały, gorliwie się starali pozyskać naszych braci dla Jezusa Chrystusa. Amen.
Myśl św. Antoniego Marii Clareta
Święci Apostołowie, ożywieni ogniem Ducha Świętego, przemierzyli całą ziemię. Także misjonarze apostolscy, zapaleni tym samym ogniem szli, idą i pójdą aż po krańce świata, od jednego bieguna aż do drugiego, aby głosić Boże słowo. Słusznie przeto do siebie mogą odnieść słowa świętego Pawła: Miłość Chrystusa przynagla nas.
Miłość Chrystusa przynagla nas i wzywa, abyśmy ulatywali jakby na skrzydłach świętej gorliwości. Prawdziwy miłośnik Boga miłuje także bliźniego. Człowiek naprawdę gorliwy to ten, który miłuje, ale w większym stopniu, według miary miłości, tak że im bardziej miłuje, tym bardziej jest gorliwy. Jeśli ktoś nie ma gorliwości, oznacza to, że w jego sercu wygasła prawdziwa miłość. Kto ma gorliwość, pragnie dokonywać wielkich dzieł, i rzeczywiście dokonuje. Stara się, aby Bóg był coraz lepiej poznawany, miłowany, otaczany czcią zarówno w tym, jak i w przyszłym życiu, bo tego rodzaju święta miłość nie zna kresu. Podobnie też postępuje wobec bliźniego: stara się i zabiega o to, aby wszyscy byli radośni i szczęśliwi na ziemi, błogosławieni zaś w wiekuistej ojczyźnie, aby wszyscy dostąpili zbawienia, aby nikt nie zginął na wieki, nie obrażał Boga i ani przez chwilę nie pozostawał w grzechu. To właśnie dostrzegamy u świętych Apostołów i wszystkich, którzy kierowali się duchem apostolskim.
Mówię sam do siebie: Syn Niepokalanego Serca Maryi jest człowiekiem, który płonie miłością i zapala owym płomieniem wszystko, dokądkolwiek się udaje. Jest człowiekiem, który gorąco pragnie i z całych sił dąży do tego, aby wszystkich ludzi rozpalić ogniem Bożej miłości. Niczym nie daje się odstraszyć, raduje się niedostatkiem, podejmuje trudy, przyjmuje utrapienia. Pośród fałszywych oskarżeń jest szczęśliwy, wśród cierpień radosny. O niczym innym nie myśli, jak tylko o tym, w jaki sposób iść za Chrystusem i naśladować Go w modlitwie, trudach i cierpieniach, w nieustannym i wyłącznym szukaniu chwały Bożej i zbawienia ludzi.
Z pism św. Antoniego Marii Clareta, biskupa
(L’Egoismo vinto, Romae 1869, 60)
Miłość Chrystusa przynagla nas
Święci Apostołowie, ożywieni ogniem Ducha Świętego, przemierzyli całą ziemię. Także misjonarze apostolscy, zapaleni tym samym ogniem szli, idą i pójdą aż po krańce świata, od jednego bieguna aż do drugiego, aby głosić Boże słowo. Słusznie przeto do siebie mogą odnieść słowa świętego Pawła: “Miłość Chrystusa przynagla nas”.
Miłość Chrystusa przynagla nas i wzywa, abyśmy ulatywali jakby na skrzydłach świętej gorliwości. Prawdziwy miłośnik Boga miłuje także bliźniego. Człowiek naprawdę gorliwy to ten, który miłuje, ale w większym stopniu, według miary miłości, tak że im bardziej miłuje, tym bardziej jest gorliwy. Jeśli ktoś nie ma gorliwości, oznacza to, że w jego sercu wygasła prawdziwa miłość. Kto ma gorliwość, pragnie dokonywać wielkich dzieł, i rzeczywiście dokonuje. Stara się, aby Bóg był coraz lepiej poznawany, miłowany, otaczany czcią zarówno w tym, jak i w przyszłym życiu, bo tego rodzaju święta miłość nie zna kresu. Podobnie też postępuje wobec bliźniego: stara się i zabiega o to, aby wszyscy byli radośni i szczęśliwi na ziemi, błogosławieni zaś w wiekuistej ojczyźnie, aby wszyscy dostąpili zbawienia, aby nikt nie zginął na wieki, nie obrażał Boga i ani przez chwilę nie pozostawał w grzechu. To właśnie dostrzegamy u świętych Apostołów i wszystkich, którzy kierowali się duchem apostolskim.
Mówię sam do siebie: Syn Niepokalanego Serca Maryi jest człowiekiem, który płonie miłością i zapala owym płomieniem wszystko, dokądkolwiek się udaje. Jest człowiekiem, który gorąco pragnie i z całych sił dąży do tego, aby wszystkich ludzi rozpalić ogniem Bożej miłości. Niczym nie daje się odstraszyć, raduje się niedostatkiem, podejmuje trudy, przyjmuje utrapienia. Pośród fałszywych oskarżeń jest szczęśliwy, wśród cierpień radosny. O niczym innym nie myśli, jak tylko o tym, w jaki sposób iść za Chrystusem i naśladować Go w modlitwie, trudach i cierpieniach, w nieustannym i wyłącznym szukaniu chwały Bożej i zbawienia ludzi.
Źródło: https://brewiarz.pl/x_24/2410w1/godzczyt.php3
Z pism świętego Antoniego Marii Klareta
(Listy wybrane oraz O Zgromadzeniu Misjonarzy – list do o. José Xifré z 20.08.1861,
[w:] Autobiografia, Misjonarze Klaretyni, Warszawa 1992, Dodatek XX. 1, s. 408)
Miłość do misjonarzy
Patrzę na sposób rozszerzania się naszego Zgromadzenia i wydaje mi się on dobry. Im bardziej dociera ono w głąb Hiszpanii, tym lepiej, ponieważ tam są większe potrzeby. Mogę nawet powiedzieć, że nikt tak jak ja, z racji mieszkania w Madrycie i poprzez podróże, które odbyłem u boku Ich Królewskich Mości, nie ma takiej wiedzy o tym. Widząc dyspozycyjność ludzi, ich głód słowa Bożego, nie mogę się zatrzymać. Codziennie głoszę nauki. Jakże bym chciał móc przebyć całą Hiszpanię, cały świat, głosząc słowo Boże! Największą pokusą, jakiej muszę doświadczać, jest ucieczka od Jej Wysokości; ale wytrzymuję, ponieważ mówi mi się, że taka jest wola Boża, abym był u jej boku i ja także na razie w to wierzę. To i tylko to sprawia, że mogę wytrzymać, oczekując, że Pan mnie wypuści.
Proszę powiedzieć moim najukochańszym braciom misjonarzom, aby mieli otuchę i pracowali ile sił, gdyż wynagrodzi im to Bóg i Najświętsza Dziewica.
Darzę taką miłością kapłanów poświęcających się misjom, że oddałbym im własną krew i życie, tysiąckrotnie umyłbym im i ucałował stopy, odjąłbym sobie od ust, żeby oni jeść mogli. Kocham ich tak bardzo, że szaleję z tej do nich miłości i nie wiem, co uczyniłbym dla nich. Kiedy pojmuję, że pracują po to, aby Bóg był lepiej znany i bardziej miłowany, i żeby dusze zostały zbawione, a nie potępione, już wprost nie wiem, co czuję.
Nawet teraz, w chwili gdy piszę te słowa, musiałem odłożyć pióro, aby obetrzeć oczy […]
Och, Synowie Niepokalanego Serca mojej ukochanej Matki! Pragnę do was pisać – i nie mogę, mam bowiem oczy pełne łez. Głoście słowo Boże i wstawiajcie się za mną.
Źródło: https://brewiarz.pl/x_24/2410w2/godzczyt.php3
25 października – wspomnienie św. Chryzanta i św. Darii

Święty Chryzant i Święta Daria to postacie męczenników wczesnochrześcijańskich, których wspomnienie liturgiczne obchodzone jest 25 października. Oto krótki opis ich życia i znaczenia:
1. Wczesne życie:
Chryzant: Był synem bogatego rzymskiego patrycjusza. Przed swoim nawróceniem na chrześcijaństwo, był poganinem i miał znaczne wpływy oraz pozycję w społeczeństwie rzymskim.
Daria: Była córką rzymskiego namiestnika, również pogańska przed przyjęciem chrześcijaństwa.
2. Nawrócenie:
Chryzant, w czasie jednego ze swoich poszukiwań prawdy, spotkał chrześcijańskiego kapłana, który go nawrócił. Zafascynowany wiarą chrześcijańską, Chryzant przyjął chrzest. Wkrótce potem, także Daria, zainspirowana jego duchowym przemienieniem, postanowiła przyjąć chrześcijaństwo.
3. Związek małżeński:
Chryzant i Daria pobrali się, a ich małżeństwo stało się wyrazem wspólnego zaangażowania w wiarę chrześcijańską. Oboje poświęcili swoje życie służbie Bogu i bliźnim, angażując się w działalność ewangelizacyjną.
4. Prześladowania:
W czasach cesarza Dioklecjana, chrześcijanie byli prześladowani. Chryzant i Daria nie zrezygnowali z wiary, co doprowadziło do ich aresztowania. Stali się celem prześladowania ze względu na swoją wiarę.
5. Męczeństwo:
Po brutalnych przesłuchaniach i próbach zmuszenia ich do wyrzeczenia się chrześcijaństwa, Chryzant i Daria zostali skazani na śmierć. Zginęli w sposób męczeński, a ich śmierć stała się symbolem wierności chrześcijańskiej.
6. Kult:
W późniejszych wiekach zaczęto czcić Chryzanta i Daria jako męczenników. Ich wspomnienie liturgiczne stało się częścią kalendarza katolickiego. Wiele kościołów w Europie, zwłaszcza we Włoszech, zostało poświęconych ich czci.
Podsumowanie:
Święty Chryzant i Święta Daria są przykładami wierności Bogu i determinacji w obliczu prześladowań. Ich życie i męczeństwo stanowią inspirację dla chrześcijan, a ich kult trwa do dziś, przypominając o sile wiary i miłości.
26 października – wspomnienie bł. Celiny Borzęckiej

Celina Borzęcka, z domu Chludzińska, urodziła się w Antowilu, na terenie dzisiejszej Białorusi, w roku 1833. Od młodych lat pragnęła się poświęcić Bogu w życiu zakonnym, ale posłuszna woli rodziców wyszła za mąż za Józefa Borzęckiego. Po śmierci męża, wraz z dwiema córkami wyjechała do Rzymu, gdzie poddała się kierownictwu duchowemu ks. Piotra Semenenki CR, który prowadził ją według duchowości opartej na Tajemnicy Paschalnej. 6 stycznia 1891 roku, wraz z córką Jadwigą, złożyła profesję zakonną, dając początek Zgromadzeniu Sióstr Zmartwychwstania Pańskiego. Dążąc do odrodzenia społeczeństwa była otwarta na potrzeby wychowawcze, misyjne i ekumeniczne Kościoła. Zmarła w Krakowie 26 października 1913 roku.
Modlitwa: Wszechmogący i miłosierny Boże, Ty obdarzyłeś błogosławioną Celinę niezwykłą czcią wobec Tajemnicy Paschalnej i dałeś jej łaskę pełnienia Twojej woli; † spraw, za jej przykładem i wstawiennictwem, abyśmy idąc wiernie za krzyżem Twojego Syna, stali się uczestnikami Jego chwalebnego zmartwychwstania. Który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.
Modlitwa za wstawiennictwem bł. Matki Celiny
Bądź uwielbiony, Panie Jezu, który udzieliłeś błogosławionej Celinie
daru szczególnego umiłowania tajemnicy paschalnej
i pragnienia wypełnienia Twojej świętej woli.
Ufając w Twoją bezgraniczną miłość do nas,
prosimy Cię za jej wstawiennictwem o łaskę (…).
Spraw, o Panie, aby Kościół mógł radować się
zaliczeniem służebnicy Twojej Celiny do grona świętych
dla większej chwały Twojej i naszego dobra.
Który żyjesz i królujesz z Bogiem Ojcem,
w jedności Ducha Świętego,
Bóg przez wszystkie wieki wieków.
Amen.
Myśli bł. Matki Celiny Borzęckiej – Zmartwychwstanki
Często idziemy za popędem uczuć naszych, zapominając, czy prawdziwie Boga mamy na celu, czy nasze czynności zgodne są z Jego wolą.
Niby to chcemy woli Bożej, ale tak manewrujemy, żeby wola Boża była naszą.
Pamiętajmy na słowa Zbawiciela: Pokój mój daję wam – mamy ten pokój utrzymać i rozsiewać go dookoła nas – a ten pokój to miłość dobrze zrozumiana.
W słabościach i niewiernościach moc moja. Przez nie dojdę do Prawdy, przez nie ukocham ją, przez nie poznam pokorę i z łaski Bożej umiłuje wszystko, co do niej prowadzi.
Jakże mnie boli, że czas leci, godziny schodzą, a tak mało rozumiemy wartość czasu, tyle marnujemy chwil na nic-nierobienie lub na czynienie tego, co żadnej korzyści ani dla duszy, ani dla umysłu nie przynosi.
Kto nie doznał wrażeń w młodości obok starań i pieszczot matki, kto nie uczuł szczęścia wśród rodziny, krewnych i przyjaciół, ten skamieniałe ma serce i nierozwinięte uczucia.
Więc pozwól, abyśmy o sobie wątpiąc, zawsze Tobie tylko wszystko oddali do prowadzenia, a ufności i wiary nigdy nie tracili w Twe miłosierne Ojcostwo nad duszami naszymi.
Często idziemy za popędem uczuć naszych, zapominając, czy prawdziwie Boga mamy na celu, czy nasze czynności zgodne są z Jego wolą. Niby to chcemy woli Bożej, ale tak manewrujemy, żeby wola Boża była naszą.
Postępujemy w życiu wewnętrznym, odrywając się coraz więcej od wszystkiego i tak zbliżamy się do wielkiego dnia Zmartwychwstania. Jakaż więc łaska, moja droga, już w tym życiu być w Zmartwychwstaniu? Zgłębiaj tę tajemnicę i pozostań w niej cicha i spokojna, zmartwychwstając wciąż do życia coraz bardziej nadprzyrodzonego. Pamiętajmy na słowa Zbawiciela: Pokój mój daję wam – mamy ten pokój utrzymać i rozsiewać go dookoła nas – a ten pokój to miłość dobrze zrozumiana.
W słabościach i niewiernościach moc moja. Przez nie dojdę do Prawdy, przez nie ukocham ją, przez nie poznam pokorę i z łaski Bożej umiłuje wszystko, co do niej prowadzi.
Jakże mnie boli, że czas leci, godziny schodzą, a tak mało rozumiemy wartość czasu, tyle marnujemy chwil na nic-nierobienie lub na czynienie tego, co żadnej korzyści ani dla duszy, ani dla umysłu nie przynosi.
Świat to istna komedia: [ludzie] grzeczne słówka mówią sobie wzajemnie, w gruncie co innego myślą, każdy siebie ma na celu. Jak to zrobić, aby o ile można być tym, czym jesteśmy? Albo wszystko mówić co się ma na sercu, albo nic – to jest moja zasada, głównie w trudnych i ciężkich okolicznościach.
Z “Listów” bł. Celiny Borzęckiej
(Rękopisy, Archiwum Generalne Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstanek, Rzym, Hist. S VIIJ, T3, Nr 11/6 [4326])
Bądźcie szczęśliwe i pogodne, bo Bóg widzi wasze dobre intencje i wasze dobre pragnienia
Postępujmy w życiu, coraz bardziej się od niego odrywając i w ten sposób zbliżajmy się do wielkiego dnia Zmartwychwstania. Jakie to dobro być już w tym życiu w Zmartwychwstaniu – trwajcie więc w nim, szczęśliwe i spokojne, zgłębiając tę wielką tajemnicę i zmartwychwstając do życia coraz bardziej nadprzyrodzonego. Nie wystarczy objąć tę łaskę samym umysłem, trzeba jeszcze pracy nad sobą i czynów uświęcających duszę opartych na wielkiej pokorze i wdzięczności Panu Bogu.
Błagam Chrystusa Pana, byście już za życia zmartwychwstały w duchu, gdy doznałyście tej wielkiej łaski bycia powołanymi do tak wielkiej i chwalebnej tajemnicy. Przypominajmy sobie słowa naszego Pana: “Pokój mój daję wam”. Musimy go więc podtrzymywać i rozdawać wszystkim wokoło nas, a pokojem tym jest dobrze rozumiana miłość.
Nie dręczcie się, gdy pomimo starań i najlepszych chęci nie widzicie na razie postępu. We wszystkich naszych pracach i zamierzeniach pamiętajmy zawsze o słowach Boga: “Ciernie i osty ziemia twoja rodzić będzie tobie”. To jest właśnie naszym udziałem i tak być musi. Jako ludzie rozumni, czyńmy spokojnie to, co do nas należy, a następstwa i skutki naszych prac pozostawmy Bogu.
Cóż my wiemy, jakie są Jego plany i zamiary w naszych duszach, w sprawach świata i w naszej pracy? To, czy będziemy je widzieć lub nie, należy tylko do Boga. Dlatego wciąż na nowo pracujmy dla Niego, niczym się nie zrażając. To jest pole naszego działania – mieć oczy zamknięte na owoce naszej pracy – a jednak każdego dnia zabierać się na nowo, aby uczynić wszystko, co w naszej mocy. Tak czynił nasz Mistrz, Bóg.
Bądźcie więc radosne i spokojne, Bóg patrzy na wasze dobre chęci, na wasze intencje i w swoim czasie ujrzycie tego skutki. Każda zaś próba będzie z pożytkiem dla waszej duszy, bo będzie dla was ćwiczeniem w samozaparciu. Co do mnie, nie ma dnia, bym polecając was Panu nie mówiła: “Czyń z nami, co zechcesz, choćbyś wszystko chciał zniszczyć! Z Twej miłościwej ręki gotowa jestem przyjąć wszystko z radością i wdzięcznością”. Nie kłopoczę się więc ani nie martwię, i o jedno tylko proszę Pana – o wzrost doskonałości dla sióstr naszego Zgromadzenia, bo początek zmartwychwstania naszych dusz powinien się rozpocząć już za naszego życia, albowiem nie na próżno uczestniczymy w tak chwalebnej Tajemnicy naszego zbawienia.