6 października – XXVII Niedziela Zwykła

ŚWIĘCI I BŁOGOSŁAWIENI – PAŹDZIERNIK

CZYTANIA LITURGICZNE

ROZWAŻANIE SŁOWA BOŻEGO – LECTIO DIVINA – NAUCZANIE PANA BOGA

Wielka Nowenna przed dwu-tysiącleciem Odkupienia (2024-2033)

Ewangelia (Mk 10, 2-16)

Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Faryzeusze przystąpili do Jezusa, a chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę.

Odpowiadając, zapytał ich: «Co wam przykazał Mojżesz?»

Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić».

Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela».

W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: «Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo».

Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego.

A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego».

I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.

OGŁOSZENIA PARAFIALNE

List pasterski Konferencji Episkopatu Polski – zapowiadający ogólnopolskie obchody XXIV Dnia Papieskiego,
na niedzielę 6 października 2024 r. „Jan Paweł II – Ewangelia starości i cierpienia”
.

7 października 1571 doszło do jednej z największych bitew morskich w historii Europy. Bitwa pod Lepanto była największą i najkrwawszą bitwą morską w historii. Zmierzyły się tam dwie floty: Imperium Osmańskiego (muzułmańskiej Turcji) i państw chrześcijańskich zjednoczonych w Lidze Świętej. Siły obu walczących stron były wyrównane, jednak starcie zakończyło się zwycięstwem Chrześcijan. Turecki sułtan Selim II, zawładnąwszy niektórymi szlakami handlowymi na Morzu Śródziemnym, pragnął podbić całą Europę i zaprowadzić w niej wiarę muzułmańską. Papież Pius V podjął się organizowania koalicji państw chrześcijańskich. Jako dominikanin i gorący czciciel Matki Bożej zanosił żarliwe modlitwy do Maryi, odmawiając różaniec. Podczas modlitwy doznał wizji: zdawało mu się, że znalazł się na miejscu bitwy i zobaczył ogromne floty przygotowujące się do starcia. Nad nimi ujrzał Maryję, która patrzyła na niego spokojnym wzrokiem i spowodowała nieoczekiwaną zmianę kierunku wiatru, która uniemożliwiła manewry muzułmanom, a sprzyjała flocie chrześcijańskiej. Zwycięstwo powstrzymało inwazję Turków na Europę. Na jego pamiątkę ów papież ustanowił dzień 7 października świętem Matki Bożej Różańcowej.

3. We wtorek 8 października, wspomnienie św. Pelagii męczennicy – Msza Święta z Różańcem o godz. 17:00.

4. W środę 9 października, wspomnienie bł. Wincentego Kadłubka, biskupa – Msza Święta z Różańcem o godz. 17:00.

5. W czwartek 10 października, wspomnienie bł. Marii Angeli Truszkowskiej, dziewicy – Msza Święta z Różańcem o godz. 17:00.

6. W piątek 11 października, wspomnienie św. Jana XXIII, papieża – Msza Święta z Różańcem o godz. 17:00.

Kongres trzeźwości

Krucjata wyzwolenia człowieka

Dołącz do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka

9 października – wspomnienie bł. Wincentego Kadłubka, biskupa

Wincenty urodził się w Karwowie pod Opatowem około roku 1160. Studiował w Paryżu i w Bolonii. Został kapłanem diecezji krakowskiej, a z czasem prepozytem kolegiaty sandomierskiej i biskupem krakowskim. Po dziesięciu latach rządów zrzekł się biskupstwa i wstąpił do klasztoru cystersów w Jędrzejowie, gdzie zmarł 8 marca 1223 roku. Był pierwszym Polakiem, który opisał dzieje narodu w „Kronice polskiej”.

Modlitwa: Boże, Ty okryłeś chwałą pokory błogosławionego Wincentego, biskupa, który porzucił zaszczyty świata, spraw, abyśmy naśladując tak wielką cnotę, zasłużyli na udział w życiu wiecznym. Amen.

Myśli z nauczania bł. Wincentego Kadłubka

Wiedz, iż Polaków ocenia się podług dzielności ducha, hartu ciała, a nie podług bogactw.

Na utratę przywileju zasługuje, kto przyznanej sobie władzy nadużywa.

Lżejsza bowiem jest strata mienia niż czasu.

Ćwiczenie czyni mistrza, a miecz, jeśli się go stale nie używa, nie tyle tępieje, ile zgoła się szczerbi.

Wszystkich cnót żywicielką jest pokora.

Nie jest synem, kto bez bólu znosi nie szczęścia zbolałej matki.

Słowa ciężar swój mają, wyroki idą za słowem.

Trudno, aby dobrze się skończyło to, co się źle rozpoczęło.

Nie łatwo panować nad żoną, skoro raz jej pozwoli się zapanować.

Co oblicze wyraża, to i w sercu się kryje.

Boleścią jest ból przemilczeć.

Człowiek jest z natury stworzeniem łagodnym.

Nie ma serdecznego przymierza między purpurą i łachmanem.

Hojna szczodrobliwość cenniejsza jest nad złoto.

Biada samotnemu, bo gdy upadnie, nie ma, komu go podźwignąć.

Nie można nic tak dobrze zrobić lub po wiedzieć, iżby nie dało się tego zganić.

Duch mój ze starością jest w sporze, mówi mi, że jest w rozkwicie.

Dzisiejsi jesteśmy i nie masz w nas sędziwej wiedzy dni wczorajszych.

Hańbą dla mężów nie być mężami. (…) Każdy kto kwapi się zbyt, z trudem do chodzi na szczyt.

Dla serca spragnionego nawet pośpiech jest zwłoką.

Niedobrze, aby dziąsła synów drętwiały dlatego, że ojciec jadł cierpkie winogrona.

Mądry tak zwycięża, że nikt nie odczuwa jego zwycięstwa.

Nieszczęśliwym nie przystoi ganić.

Niełatwo odwyknąć od przyzwyczajenia, gdyż przyzwyczajenie staje się drugą naturą.

Raczej niech błyszczy bogactwo w serca twojego zamku.

Niepodejrzliwa jest łatwowierność niewiast.

Wszystko niepewne pewnym się staje w ustach wymownych.

Wielką niegodziwością jest zdobywać powodzenie niegodziwymi targami.

Często przemyślność silniejsza jest od największej siły.

Znośniej niewolnikiem się urodzić ani żeli się nim stać.

Dopóki pień stoi, nie pora zajmować się gałązkami, bo tyleż to łatwe, ile mało pożyteczne.

I zaiste, wolałbym ze śmiesznego stać się dostojnym, niż z dostojnego śmiesznym.

Jak żaden dobry uczynek nie pozostaje bez nagrody, tak i żadne zły bez kary.

Od chorego na umyśle niewiele różni się ten, kto pieniądze nad życie przedkłada, a nie życie nad pieniądze.

Polacy nie widzą przyjemności w posiadaniem złota, lecz rozkazywaniem tym, którzy złoto posiadają.

Roztropny zbiera owoce cnoty we własnym sumieniu; mniej doskonały w czynieniu na pokaz.

Konieczność wszelkich sztuk wszędzie jest mistrzynią i zawsze nauczycielką nieumiejętnych.

Kruki zabiorą padlinę, o którą orły się biją. Gdy psy się gryzą o kość, inny zabierze ją pies.

Kto, mogąc zapobiec złu, nie zapobiega, zda się godzić na wszystko.

Lepiej jest cieszyć się czcią w samotności niż doznawać lekceważenia w poufałym obcowaniu.

10 października – wspomnienie bł. Marii Angeli Truszkowskiej

Zofia Kamila Truszkowska urodziła się 16 maja 1825 r. w Kaliszu jako dziecko wielodzietnej, głęboko wierzącej rodziny szlacheckiej. Jej ojciec był prawnikiem. Od najmłodszych lat wyczulona była na działanie łaski Bożej i wrażliwa na potrzeby drugiego człowieka. Pragnęła życia zakonnego i usilnie pracowała nad sobą. Po latach edukacji w Warszawie i Szwajcarii wróciła do domu i pielęgnowała chorego ojca, a w miarę możliwości niosła pomoc ubogim. W 1854 r. wstąpiła w szeregi Stowarzyszenia św. Wincentego a Paulo i należała do członkiń najgorliwiej odwiedzających chorych i opiekujących się ubogimi. Umiała zachęcić do działalności charytatywnej wiele młodych kobiet. Z jej inicjatywy powstał w Warszawie mały przytułek dla biednych dzieci i opuszczonych samotnych staruszek. 27 maja 1855 r. razem ze swoją krewną wstąpiła do świeckiego III zakonu św. Franciszka. Jej powołanie związane było z postacią bł. ojca Honorata Koźmińskiego, wielkiego apostoła zgromadzeń bezhabitowych. 21 listopada 1855 r. Zofia Truszkowska i jej kuzynka Klotylda Ciechanowska poświęciły się Najświętszej Maryi Pannie, obiecując rozwijać dzieło rozpoczęte z woli Boga. Datę tę przyjmuje się jako początek nowego Zgromadzenia. Siostry wraz ze swymi podopiecznymi często modliły się w kościele ojców kapucynów przed ołtarzem św. Feliksa z Cantalice, dlatego też nazwano je „felicjankami”.

10 kwietnia 1857 r. siostry przyjęły habit zakonny, a ich wspólnotą kierował dalej o. Honorat Koźmiński. Pod koniec 1859 r. matka Angela stanęła oficjalnie na czele nowego zgromadzenia. W latach 1858-1864 siostry felicjanki założyły 27 ochronek wiejskich i rozwinęły wielostronną działalność charytatywną w Warszawie. W październiku 1860 r. matka Angela wraz z jedenastoma towarzyszkami odłączyła się od sióstr czynnych, tworząc grupę kontemplacyjną opartą na drugiej regule św. Franciszka – siostry kapucynki.

Po wybuchu powstania styczniowego na mocy ukazu carskiego felicjanki czynne zostały rozwiązane. Podczas obrad kapituły zgromadzenia, 25 sierpnia 1868 r., matka Angela została jednogłośnie wybrana po raz trzeci przełożoną generalną. 21 listopada tegoż roku złożyła śluby wieczyste. Rok później, ze względu na postępującą chorobę nowotworową oraz prawie całkowitą utratę słuchu, zrzekła się urzędu. Odtąd przez 30 lat służyła swemu Zgromadzeniu cichą pracą, modlitwą, ofiarą, dobrym przykładem i radą.

Wzór doskonałego posłuszeństwa wobec woli Bożej Maria Angela widziała w Maryi. Uczyła się od Niej pokory, zawierzenia i męstwa w cierpieniu. Wierzyła, że tylko przez Maryję można osiągnąć doskonałe zjednoczenie z Bogiem. Dlatego wszystkie swoje siostry oddała Niepokalanemu Sercu Maryi. Żywiła wielki kult Eucharystii, wielbiła Chrystusa ukrytego w tabernakulum. Usilnie zabiegała o uzyskanie dla swojego zgromadzenia przywileju nieustannej adoracji, aby ożywiać i umacniać w siostrach miłość do Eucharystii.

Na kilka miesięcy przed śmiercią przeżyła wielką radość, przyjmując z rąk kardynała Jana Puzyny dekret papieża Leona XIII zatwierdzający zgromadzenie. Zmarła wyniszczona chorobą nowotworową i cierpieniami, które znosiła w pokorze, 10 października 1899 r. w Krakowie.

Św. Jan Paweł II dokonał beatyfikacji matki Marii Angeli Truszkowskiej 18 kwietnia 1993 r. podczas uroczystej Mszy św. na placu św. Piotra w Rzymie. Mówił wtedy, że jej życie „znaczone było miłością. Była to troska o wszystkich głodnych chleba, serca i domu oraz prawdy ewangelicznej”.

Myśli bł. Marii Angeli Truszkowskiej

Życie wspólne jest bardzo trudne, ale też i bardzo pożyteczne; to życie dopiero pokazuje, jakie my jesteśmy, czego nam brakuje, w jakich cnotach mamy się ćwiczyć.

Staraj się o ile Ci tylko obowiązek pozwoli, prowadzić życie wspólne i bywaj choć czasem na zgromadzeniach.

Prosić Pana Boga o oddalenie pokus posądzania, starać się nie zezwalać na nie.

Więcej bowiem zbudujesz dobrym zachowaniem się, aniżeli najrozumniejszą rozmową.

Bez posłuszeństwa bowiem i braterskiej miłości albo małe, albo żadne są nasze dobre uczynki.

Rozważ, ile dobrego w każdej godzinie, próżnując i mówiąc, tracisz, co byś pracując, milcząc i modląc się pozyskać mogła.

Jedna na drugą nie będzie składać swoich obowiązków, wymawiać się, że to do niej nie należy, ale wspólnie będą sobie pomagać, owszem, starać się jedna drugiej usługę wyświadczyć.

Św. Feliks niech będzie stróżem Twoich ślubów, niech ci wyprosi cnotę pokory i prostoty, św. Anioł Stróż niech cię ma w swojej opiece.

Proszę także św. O. Franciszka, aby Cię napełnił duchem swoim, abyś całym sercem umiłowała Regułę i ściśle [ją] wypełniała.

Nie obawiaj się uczuć wewnętrznych jakich doznajesz, bo takowe od nas nie zależą, staraj się tylko czynić protestacje, nie zezwalać na te uczucia. (…) im więcej będziesz czuła wewnętrznej niechęci, tym więcej okazuj uprzejmości i łaskawości zewnętrznej.

Do żadnego zajęcia, do żadnych ćwiczeń pobożnych nie mieć szczególniejszego przywiązania.

Strzec się niecierpliwości zewnętrznej w mowie i w obejściu, i o ile można, walczyć z wewnętrzną.

W milczeniu ucz się, jak i do kogo mówić powinnaś.

Nad niedoskonałościami jedna drugiej nie będzie się zastanawiać, ale owszem, wymawiać je przed samą sobą.

Dlatego też zaleca się siostrom, aby się wystrzegały wszelkich nadzwyczajności, które zamiast zbudowania mogłyby wywołać zgorszenie, zamiast pociągnąć drugich do służby Bożej, odstręczałyby od takowej.

Niech Ona {Maryja} Cię strzeże po wszystkie dni życia Twego, dopóki Cię nie doprowadzi do Stóp Jezusa.

Nie przypatruj się ranom Twej duszy, ale wołaj do Lekarza Niebieskiego, aby te rany uleczył: O mój Jezu, miłosierdzia!

Jedna nad drugą nie będzie się wynosić, ale owszem jedna przed drugą upokarzać się, nie tylko zewnętrznie, ale w duchu, pamiętając, że nie po to przyszła do Zakonu, aby jej służono, ale aby ona drugim służyła.

Okazywać przychylność i uprzejmość siostrom, starać się pozyskać ich zaufanie. Starać się zachować jednostajność humoru.

Strzec się myśli pogardliwych względem drugich i wszelkich uczuć niechęci dobrowolnych i przeciwnych miłości bliźniego. Nie mogąc ich zniszczyć w sobie, modlić się za tych, względem których doznaje się podobnych uczuć.

Kto o wszystkich obcych dla siebie rzeczach milczy, ten we wszystkim doznaje spokoju.

11 października – wspomnienie św. Jana XXIII, papieża

Błogosławiony Jan XXIII

Urodził się we Włoszech 25 listopada 1881 r. jako Angelo Giuseppe Roncalli, w biednej rodzinie chłopskiej. Jego matka była osobą bardzo religijną. Urodziła 11 dzieci, z których Angelo przyszedł na świat jako czwarty. Charakteryzowała go niezwykła dobroć, ciepło i pogoda ducha.
Mając 12 lat wstąpił do niższego seminarium duchownego w Bergamo, które było wówczas jednym z najbardziej prestiżowych miejsc kształcenia przyszłych księży. Tam też został przyjęty do III Zakonu św. Franciszka (1 marca 1896 r.). Po otrzymaniu stypendium za wyniki w nauce, rozpoczął naukę w Papieskim Seminarium Rzymskim. W 1902 roku przerwał naukę na rok, żeby odbyć służbę wojskową. Po jej zakończeniu obronił doktorat z teologii i przyjął święcenia kapłańskie. Rok po podjęciu nauki w seminarium zaczął spisywać swoje notatki duchowe i kontynuował tę pracę aż do późnej starości. Jego zapiski wydane zostały pod tytułem „Dziennik duszy”. W 1903 roku napisał w nim między innymi: „Bóg pragnie, abyśmy podążali wzorem świętych poprzez czerpanie z życiodajnej esencji ich cnót, a następnie przerabianie jej na swój własny sposób, adaptowanie do naszych indywidualnych możliwości i okoliczności życia. Gdyby św. Alojzy był taki, jak ja, stałby się świętym w zupełnie inny sposób”.
Jako młodemu księdzu powierzono mu funkcję sekretarza biskupa Bergamo, Giacomo Radiniego Tedeschi. W tym czasie wykładał też w seminarium, redagował biuletyn „Życie diecezjalne”, współpracował również z innym lokalnym pismem katolickim, a także był duszpasterzem Akcji Katolickiej. Inspirowała go zwłaszcza postawa świętych: Karola Boromeusza, Franciszka Salezego i Grzegorza Barbarigo.
W 1925 mianowany został oficjałem w Bułgarii i arcybiskupem Areopolis. Jako swoje hasło biskupie Angelo Roncalli wybrał Obedientia et Pax (Posłuszeństwo i pokój). W późniejszych latach pełnił funkcję kolejno: apostolskiego delegata w Bułgarii, w Turcji i Grecji oraz nuncjusza apostolskiego w Paryżu. Tę ostatnią funkcję sprawował już w czasie trwania II wojny światowej.
W 1953 roku Angelo Roncalli został mianowany kardynałem i patriarchą Wenecji. Prezydent Francji, Vincent Auriol, powołał się na stary przywilej francuskich królów i sam włożył czerwony kapelusz na głowę kardynała Roncalli w czasie ceremonii w Pałacu Elizejskim. Z tego okresu przyszły papież zapamiętał pewne humorystyczne zdarzenie, kiedy to na jednym z oficjalnych przyjęć, na jakie został zaproszony, pojawiła się kobieta w sukni z zadziwiająco dużym dekoltem. Zwróciło to uwagę nie tyle na samą kobietę, co na kardynała – goście przyglądali się jego reakcji na odsłonięte kobiece wdzięki. Po przyjęciu kardynał podszedł do kobiety, wręczył jej czerwone jabłko i zapytał: „Pamięta Pani, co uświadomiła sobie Ewa, kiedy zjadła jabłko?”.

W 1958 roku, po śmierci Piusa XII, podczas trzydniowego konklawe, kard. Roncalli został wybrany papieżem. Jego pierwszą reakcją był strach i zmieszanie wyrażone w słowach: tremens factus sum ego timero (drżę i lękam się). Ufny w wybór biskupów i Bożą Opatrzność, Angelo Roncalli przyjął wybór konklawe, a wraz z nim imię Jana XXIII. Przez zebranych na konklawe biskupów był traktowany jako „papież przejściowy”. Ich faworytem był arcybiskup Mediolanu Montini, ale ten nie był w tamtym czasie jeszcze kardynałem. Godność tę otrzymał później z rąk samego Jana XXIII, a jeszcze później został jego następcą jako Paweł VI.
Jan XXIII jako papież podbił serca wiernych. Zawsze otwarty na kontakty z prasą, patrzył odważnie w obiektyw aparatu. Był pierwszym papieżem od 1870 r., który odbył oficjalne spotkanie poza Watykanem. Spotkał się wówczas z więźniami, którzy sami do niego przyjść nie mogli. Słynął także ze zdystansowanego podejścia do ceremoniału papieskiego. Starał się go przestrzegać, ale z przymrużeniem oka. Anegdotyczna opowieść dotycząca dnia koronacji Jana XXIII na papieża mówi, że kiedy podszedł do niego po błogosławieństwo włoski ordynariusz polowy, zobaczył, jak papież przyjmuje postawę zasadniczą i usłyszał: „Panie generale, melduje się sierżant Roncalli”. Przez ludzi zapamiętany został jako papież, który palił fajkę i zawsze się uśmiechał, a przede wszystkim jako papież, który zwołał Sobór Watykański II i na zawsze zmienił historię Kościoła.
Sobór Watykański II zwołano, ku zdziwieniu wielu, na mniej niż 90 lat po kontrowersyjnym Soborze Watykańskim I. Ponadto, pomimo zapewnień sekretarzy, że na przygotowania potrzeba dziesiątek lat – Jan XXIII przewidział tylko kilkanaście miesięcy pomiędzy zwołaniem a rozpoczęciem soboru 11 października 1962 r.

Jan XXIII ogłosił osiem encyklik, z których najważniejsze to „Mater et Magistra” oraz „Pacem in terris”. Ta druga adresowana była do „wszystkich ludzi dobrej woli”, nawoływała do pokoju między narodami całego świata. Papież ustanowił komisję ds. rewizji prawa kanonicznego, której ostatecznym celem było opracowanie nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego (opublikowanego w 1983 r.). Wiele ojcowskiej troski wykazał o „Kościół milczenia”, prześladowany na różne sposoby w krajach rządzonych przez komunistów, m.in. w Polsce.
3 czerwca 1963 roku, o godzinie 19:49 (dzień po Zesłaniu Ducha Świętego), w wyniku krwotoku związanego z wcześniej zdiagnozowanym rakiem żołądka, Jan XXIII zmarł. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Nie mam innej woli, jak tylko wolę Boga. Ut unum sint!” (Aby byli jedno!). W swoim testamencie, nawiązując do duchowości franciszkańskiej, z jaką związał się we wczesnych latach młodości, pisał: „Pozory dostatku często zasłaniały ukryte ciernie dotkliwego ubóstwa i uniemożliwiały mi dawanie zawsze z taką hojnością, jakiej bym pragnął. Dziękuję Bogu za tę łaskę ubóstwa, które ślubowałem w młodości, ubóstwa ducha, jako kapłan Serca Bożego, i ubóstwa rzeczywistego, co mi dopomogło, by nigdy o nic nie prosić, ani o stanowiska, ani o pieniądze, ani o względy, nigdy, ani dla siebie, ani dla mojej rodziny, czy przyjaciół”.
Św. Jan Paweł II ogłosił go błogosławionym w 2000 roku, razem z papieżem Piusem IX. W liturgii wspominany jest 11 października – w rocznicę dnia, w którym nastąpiło uroczyste otwarcie Soboru Watykańskiego II.
Jan XXIII został kanonizowany przez papieża Franciszka – wraz z Janem Pawłem II – na placu św. Piotra w Rzymie w niedzielę Miłosierdzia Bożego, 27 kwietnia 2014 r. (źródło: brewiarz.pl)

Myśli św. Jana XXIII

Częstochowa, Częstochowa, spraw, aby wiele modlono się za mną przed waszą Matką Bożą.

Dla chrześcijanina lepiej być wesołym niż chodzić ze spuszczoną głową.

Dziwna rzecz – ilekroć na przyjęciach dyplomatycznych pokazuje się jakaś bardzo wydekoltowana ambasadorowa – nikt nie podziwia jej wdzięków. Wszyscy patrzą na mnie!

Ewangelia się nie zmieniła, to tylko my zaczynamy ją lepiej rozumieć.

Godni miana obywateli są ci, którzy sami wnoszą wkład w poprawę swego losu.

Ilu pracuje w Watykanie? Chyba połowa zatrudnionych.

Jedna dobra matka jest tyle warta co stu nauczycieli.

Jestem przekonany, że chrześcijanie na tym świecie liczą się tylko wtedy, gdy przynoszą pokój.

Każdy może zostać papieżem, najlepszy dowód, że ja nim zostałem.

Każdy, kto nie stosuje się do przepisów drogowych, gwałci prawo Boskie, które zakazuje samobójstw i zabijania.

Kim będę? Może wiejskim proboszczem lub prostym, biednym kapłanem?

Kościół musi różnym krajom i epokom nadać swoje oblicze – nie na odwrót.

Królowo Polski, mocą Twojej potęgi niech zapanuje pokój i obfitość darów w wieżycach Twoich.

Ludzie są jak wino, niektórzy zmieniają się w ocet, ale najlepsi zyskują z wiekiem na wartości.

Łatwiej ojcu mieć dzieci, niż dzieciom ojca.

Matka Boża Częstochowska jest mi najdroższa od młodości. Cieszę się, że cześć Matki Bożej Częstochowskiej rozwija się nie tylko w Polsce, ale i na świecie.

Można być świętym z pastorałem w ręku, ale tak samo dobrze można nim zostać, mając w ręku miotłę.

My, księża, zrezygnowaliśmy z tylu spraw: z założenia rodziny, z miłości, z kariery zawodowej. Ale w jednej dziedzinie pozostaliśmy naprawdę wolni i niezależni: możemy zawsze wyrażać się źle o swoich przełożonych.

Nawet dla człowieka na moim stanowisku ważniejsze jest umieć milczeć, niż umieć mówić.

Niechaj żaden nowinkarz nie ośmieli się pisać przeciwko używaniu łaciny w świętych obrzędach (…); niech w swoim zadufaniu nie pozwalają sobie na nadwerężanie w tym względzie Stolicy Apostolskiej.

Nigdy człowiek nie jest tak wielki, jak wtedy, gdy klęczy przed Bogiem.

O Czarna Madonno, jakże nam jesteś Najdroższa!

O Mater mea, Fiducia mea… Matko moja, Ufności moja…

O, jakże biedne jest życie biskupa lub księdza, jeśli sprowadza się do biurokracji i dyplomacji.

Podobnie jak Wy sami, odczuwaliśmy podziw dla bohaterów sienkiewiczowskich. Mówię o umiłowanej przez nas Częstochowie. Pan Wołodyjowski był i dla nas ideałem rycerza bez skazy.

Powiedziano mi, że jestem skromny, ponieważ nie chciałem korzystać z sedia gestatoria. Ja nie jestem pokorny. Jestem gruby i boję się, że po prostu spadnę.

Przyniósł nam macierzyński uśmiech Matki Bożej Częstochowskiej.

Sanktuarium Częstochowskiej Bogarodzicy Dziewicy – w dowód szczególnej miłości względem Polski zawsze wiernej.

Urodziłem się biedny (…) i jestem wyjątkowo szczęśliwy, że umieram biedny i rozdawszy (…) wszystko, co wchodziło mi w ręce w czasie mojego kapłaństwa i biskupstwa.

W dziedzinie życia gospodarczego należy uznać pierwszeństwo prywatnej inicjatywy poszczególnych ludzi.

W naszej epoce, epoce potęgi atomowej, byłoby nonsensem uważać wojnę za odpowiedni środek przywrócenia naruszonych praw.

Wciąż widzę austriackiego żołnierza z klatką piersiową porozrywaną bagnetami. Ten obraz stanął mi przed oczami, gdy pracowałem nad encykliką Pacem in terris.

Wszystkie dni są dobre, aby się urodzić. Wszystkie dni są dobre, aby umrzeć.

Wykonywać daną rzecz natychmiast, szybko i dobrze: nie zwlekać, nie stawiać rzeczy drugorzędnych przed ważniejszymi.

Zarówno zasada nieograniczonej i wolnej konkurencji, którą głoszą tak zwani liberałowie, jak i głoszone przez marksistów tezy o walce klas społecznych są najzupełniej sprzeczne tak z nauką chrześcijańską, jak i z samą ludzką naturą.

Życie jest jak uczta. Jestem już przy serach, a zapewniam was, że one także są wyborne.

12 października – wspomnienie bł. Jana Beyzyma, prezbitera

Jan Beyzym urodził się 15 maja 1850 roku w Beyzymach na Wołyniu, w rodzinie szlacheckiej. Po ukończeniu gimnazjum w Kijowie w 1872 r. wstąpił do Towarzystwa Jezusowego (jezuitów). 26 lipca 1881 r. w Krakowie przyjął święcenia kapłańskie. Przez wiele lat był wychowawcą i opiekunem młodzieży w kolegiach Towarzystwa Jezusowego w Tarnopolu i Chyrowie.
W wieku 48 lat podjął decyzję o wyjeździe na misje. Prośba, którą 23 października 1897 roku skierował do generała zakonu jezuitów, o. Ludwika Martina, świadczy o tym, że była ona głęboko przemyślana: Rozpalony pragnieniem leczenia trędowatych, proszę usilnie Najprzewielebniejszego Ojca Generała o łaskawe wysłanie mnie do jakiegoś domu misyjnego, gdzie mógłbym służyć tym najbiedniejszym ludziom, dopóki będzie się to Bogu podobało. Wiem bardzo dobrze, co to jest trąd i na co muszę być przygotowany; to wszystko jednak mnie nie odstrasza, przeciwnie, pociąga, ponieważ dzięki takiej służbie łatwiej będę mógł wynagrodzić za swoje grzechy.

Generał wyraził zgodę. Początkowo o. Beyzym miał jechać do Indii, ale nie znał języka angielskiego. Udał się więc na Madagaskar, gdzie językiem urzędowym był francuski, którego Beyzym uczył się już w Chyrowie. Tam oddał wszystkie swoje siły, zdolności i serce opuszczonym, chorym, głodnym, wyrzuconym poza nawias społeczeństwa; szczególnie dużo uczynił dla trędowatych. Zamieszkał wśród nich na stałe, by opiekować się nimi dniem i nocą. Stworzył pionierskie dzieło, które uczyniło go prekursorem współczesnej opieki nad trędowatymi. Z ofiar zebranych głównie wśród rodaków w kraju (w Galicji) i na emigracji wybudował w 1911 r. w Maranie szpital dla 150 chorych, by zapewnić im leczenie i przywracać nadzieję. W głównym ołtarzu szpitalnej kaplicy znajduje się sprowadzona przez o. Beyzyma kopia obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Do dzisiaj chorzy Malgasze otaczają Maryję z Jasnej Góry wielką czcią. Szpital bowiem istnieje do dziś.

Wyczerpany pracą ponad siły, o. Beyzym zmarł 2 października 1912 roku, otoczony nimbem bohaterstwa i świętości. Śmierć nie pozwoliła mu zrealizować innego cichego pragnienia – wyjazdu na Sachalin do pracy misyjnej wśród katorżników.

Proces beatyfikacyjny o. Jana Beyzyma SJ – „posługacza trędowatych” – rozpoczął się w 1984 roku. Dekret Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych dotyczący heroiczności życia i cnót o. Beyzyma został odczytany w obecności św. Jana Pawła II w Watykanie 21 grudnia 1992 roku. W marcu 2002 r. kard. Macharski zamknął dochodzenie kanoniczne w sprawie cudownego uzdrowienia młodego mężczyzny za wstawiennictwem Jana Beyzyma. Jego beatyfikacji dokonał podczas swej ostatniej pielgrzymki do Polski św. Jan Paweł II. Na krakowskich Błoniach 18 sierpnia 2002 r. mówił on m.in.: Pragnienie niesienia miłosierdzia najbardziej potrzebującym zaprowadziło błogosławionego Jana Beyzyma – jezuitę, wielkiego misjonarza – na daleki Madagaskar, gdzie z miłości do Chrystusa poświęcił swoje życie trędowatym. Służył dniem i nocą tym, którzy byli niejako wyrzuceni poza nawias życia społecznego. Przez swoje czyny miłosierdzia wobec ludzi opuszczonych i wzgardzonych dawał niezwykłe świadectwo Ewangelii. Najwcześniej odczytał je Kraków, a potem cały kraj i emigracja. Zbierano fundusze na budowę na Madagaskarze szpitala pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej, który istnieje do dziś. Jednym z promotorów tej pomocy był św. Brat Albert.
Dobroczynna działalność błogosławionego Jana Beyzyma była wpisana w jego podstawową misję: niesienie Ewangelii tym, którzy jej nie znają. Oto największy dar: dar miłosierdzia – prowadzić ludzi do Chrystusa, pozwolić im poznać i zakosztować Jego miłości. Proszę was zatem, módlcie się, aby w Kościele w Polsce rodziły się coraz liczniejsze powołania misyjne. W duchu miłosierdzia nieustannie wspierajcie misjonarzy pomocą i modlitwą.

13 października – wspomnienie bł. Honorata Koźmińskiego, kapłana

Honorat Koźmiński urodził się 16 października 1829 roku w Białej Podlaskiej. W roku 1848 wstąpił do Zakonu Kapucynów w Warszawie i w roku 1852 otrzymał święcenia kapłańskie. Był cenionym kaznodzieją, poszukiwanym spowiednikiem i kierownikiem dusz oraz popularnym pisarzem religijnym. Założył wiele zgromadzeń zakonnych, przede wszystkim bezhabitowych. Przez całe życie dokładał starań, by dać poznać ludziom miłość Boga do człowieka. Zmarł w Nowym Mieście nad Pilicą 16 grudnia 1916 roku.

Modlitwa: Boże, Ty raczyłeś obdarzyć błogosławionego Honorata, kapłana, duchem troskliwej miłości, aby mógł wiele dusz pojednać z Tobą, spraw za jego wstawiennictwem, abyśmy dostąpili łaski Twojego przebaczenia i zjednoczyli się z Tobą w doskonałej miłości. Amen.

Myśli bł. Honorata Koźmińskiego

Bóg jest miłością i tylko miłość może Go zadowolić. Biegnie On do Ciebie sercem w Komunii św. i chce, abyś ty ku Niemu sercem wybiegał, aby te serca mogły się ze sobą zjednoczyć. Wszak każda miłość dąży do zjednoczenia serc. Nie ma większej miłości nad tę, jaką nam Pan Jezus objawia w tym , gdy w Komunii św. daje nam swoje Serce, podobnie nie ma większej miłości z naszej strony niźli wtedy, gdy przystępujemy do Komunii św. i całym sercem Jemu się oddajemy.

Każda dusza, która została dopuszczona do ślubnego związku z Królem królów, powinna często i z wielką radością o tym wspominać i z najwyższym zapałem serca na nowo je jak najczęściej odnawiać.

Raczej Bóg cud uczyni, niebo i ziemię poruszy, niżby miało zaszkodzić komu to, że się woli swej wyrzekł i zdał się na posłuszeństwo przełożonym swoim.

Zjednoczenie, ten związek ślubny duszy z Panem Jezusem, dokonuje się w Komunii Świętej. Przez Nią to bowiem przychodzi On do niej i łączy się z nią wszystkimi władzami duszy, zmysłami ciała, i staje się z nią jedno.

Wstąpienie na drogę doskonałości dla wielu jest wstąpieniem na drogę zbawienia i ci nie powinni uważać jej jako dowolną, ale obowiązek pod utratą zbawienia.

W Komunii św. Jezus łączy się z tobą, będzie w tobie i będziesz mógł powiedzieć, żyje we mnie Chrystus, […] staniesz się przybytkiem i kościołem Pana Boga, w którym nie będzie On przebywał tak, jak w tabernakulum zamknięty, ale Sercem połączy się z tobą, zjednoczy z tobą […], już ty nie będziesz sam, ale Bóg będzie w tobie i z tobą.

Kochajcie Maryję coraz goręcej, naśladujcie Jej cnoty, aby Was ta Niepokalana Maryja uważała zawsze za swoje służki ukochane i błogosławiła po wszystkie czasy.

Oto ta sama Ofiara Pana, która jest pochwalną i pojednawczą, jest razem i dziękczynną. Ona jest nieustannym dziękczynieniem Bogu za Jego dobrodziejstwa i na to ją Pan Jezus postanowił, odchodząc z tego świata, o czym już sama jej nazwa świadczy. Eucharystia bowiem znaczy dziękczynienie […]. Skuteczność ofiary Mszy św. pochodzi stąd, że ona jest najdoskonalszym całopaleniem, złożonym Bogu, milszym nad wszystkie całopalne ofiary.

Gdybyśmy mogli zobaczyć, co by się stało z nami i z tym zepsutym światem, gdyby nie odprawiała się Msza św., z wielkim przerażeniem przekonalibyśmy się, że żadnej świętości na ziemi by nie było […], że najlepszych z nas Pan Bóg srodze by karał, a ten świat już byłby kilkakrotnie zniszczony.

Bóg, który jest miłością wiecznie pałającą, nie może zadowolić się tym, gdy Go człowiek chwali tylko ustami. Jedno westchnienie z miłości jest mu milsze, niż długie bezmyślne pacierze.

Miłość przywiodła Go (Chrystusa) do rodzenia się codziennie na ołtarzu, które jest większym upokorzeniem niż przebywanie w żłóbku, czy Nazarecie lub w tabernakulum. Ta miłość przynagla Go do odnawiania codziennie na całym świecie Swojej Męki i do ustawicznego ofiarowywania się Swemu Ojcu za grzechy nasze tak, jak zaofiarował raz na Krzyżu, na Kalwarii.

Komunia św. to chleb mocnych, to posiłek dusz dążących do doskonałości, męczenników i misjonarzy.

Pan Jezus przez ten Dar stał się naszym więźniem, naszym pokarmem, naszą rzeczą. Naraził się na nieskończone zniewagi. Przez ten Dar (Eucharystię) nie tylko dał nam wszystko, co miał, ale wszystko, czym jest.

Eucharystia jest cudem nad cudami, jest to żywa pamiątka wszystkich Tajemnic wiary, dlatego zasługuje na najwyższe uczczenie.

Chrystus Pan ustawicznie się ofiarowuje za nas na zadośćuczynienie i wynagrodzenie, dlatego najlepiej tulić się do Jego boku i jednoczyć się z Nim u stóp ołtarza, dorzucając nasze malutkie zadośćuczynienia i wynagrodzenia, i łączyć je z oceanem Jego zasług.