10 listopada – św. Leona I Wielkiego, papieża
10 listopada – wspomnienie św. Leona Wielkiego, papieża i doktora Kościoła
Św. Leon Wielki urodził się w Toskanii. Już około roku 430 należał do wybitnych przedstawicieli kleru rzymskiego, skoro papieże i cesarz powierzali mu ważne misje w sprawach Kościoła i państwa. Podczas jednej z takich misji, gdy był właśnie w Galii, zmarł papież Sykstus III. Następcą obrano nieobecnego diakona Kościoła rzymskiego, Leona. Sakrę otrzymał, gdy powrócił, 29 września 440 roku.
Nowy papież zaraz w pierwszych latach swego pontyfikatu zwalczał energicznie pogan i tłumił herezje pryscylianistów w Hiszpanii, a przede wszystkim manichejczyków. W Galii uporządkował stosunki kościelne, mimo chwilowego oporu św. Hilarego, arcybiskupa Arles, który chciał sobie przywłaszczyć jurysdykcję nad innymi metropoliami. Tymczasem groziła Kościołowi nowa burza na Wschodzie. W roku 448 arcybiskup konstantynopolitański, św. Flawian, ekskomunikował mnicha Eutychesa, który występując przeciwko nestorianizmowi, popadł w drugą skrajność, ucząc, że w Chrystusie była tylko jedna, Boska, natura. Eutyches apelował do papieża, który zgodził się posłać swoich legatów na synod. Synod ten, obesłany przez przyjaciół i zwolenników Eutychesa, pod przewodnictwem arcybiskupa Aleksandrii Dioskora, zebrał się w Efezie (tzw. „synod zbójecki”). Potępił on Flawiana i złożył go z urzędu. Flawian, sponiewierany, wkrótce umarł. Legaci papiescy założyli przeciw uchwałom synodu protest. Dopiero w 451 roku zebrał się na żądanie Leona sobór w Chalcedonie, na którym pośród 600 biskupów dwóch tylko pochodziło z Zachodu. Mimo to, gdy legaci papiescy odczytali pismo (tomos) Leona, ojcowie soboru jednomyślnie zawołali: „Piotr przez Leona przemówił!” Eutychesa potępiono i Dioskora złożono z urzędu.
Na Zachodzie większa panowała jedność na polu religijnym, natomiast coraz groźniejsze chmury nadciągały od Północy. Hunowie pod Attylą wpadli do Włoch, z wyraźnym zamiarem zajęcia Rzymu. Nieudolny cesarz Walentynian III, nie mając w Italii wojska, wysłał poselstwo do Attyli z prośbą o pokój i oszczędzenie Rzymu. W poselstwie tym, do którego należało trzech najwybitniejszych Rzymian, uczestniczył papież Leon. W jesieni roku 452 stanęli posłowie pod Mantuą w obozie Hunów. Attyla przyjął ich z godnością, zwłaszcza Leonowi okazywał wiele szacunku. Kazał też hordom swoim zawrócić i wycofał się za Dunaj. O rzekomym widzeniu książąt apostolskich, grożących Attyli karą Bożą, źródła współczesne milczą.
Jeszcze raz stał się Leon obrońcą Wiecznego Miasta. W roku 455 następca zamordowanego Walentyniana, cesarz Petroniusz, podzielił po siedemdziesięciu siedmiu dniach los swego poprzednika. W tejże chwili spadła na nieszczęsną stolicę niespodziana wieść o wylądowaniu w Ostii Wandalów pod Genzerykiem. Miasta było bezbronne. I znów stanął mężny papież przed straszliwym Genzerykiem i uzyskał obietnicę króla, że miasta nie puści z dymem i mieszkańcom daruje życie. Genzeryk nie chciał się jednak wyrzec rabunku, który trwał dwa tygodnie. Jedynie tylko trzy główne bazyliki miały być oszczędzone. Pod koniec życia Leon patrzeć musiał na stopniowy rozkład swej ojczyzny. Zmarł 19 listopada roku 461. Benedykt XIV ogłosił św. Leona doktorem Kościoła.
Św. Leon jest pierwszym wśród papieży o europejskim znaczeniu. Przewodził chrześcijaństwu z godnością i mocą w chwili, gdy świat starożytny walił się w gruzy. Miał jasny umysł, głęboką wiarę, gorliwość pasterską i był wybitnym mówcą, porywającym kaznodzieją, którego homilie do dziś nie zatraciły nic ze swej mocy i piękna. Tylko trzem papieżom przyznała potomność tytuł „Wielkiego”. Leon zasłużył nań najzupełniej.
Modlitwa: Boże, Ty nie pozwalasz, aby potęga piekła przemogła Twój Kościół zbudowany na opoce Apostołów, spraw, aby za wstawiennictwem świętego Leona, papieża, trwał w prawdziwej wierze i cieszył się stałym pokojem. Amen.
MYŚLI Z NAUCZANIA ŚW. LEONA I WIELKIEGO
Ten, który rodzi, Ten, który jest zrodzony, Ten, który od Obu pochodzi.
łac.: Sit qui genuit, alius qui genitus est alius qui de utroque processit.
Nikt nie jest tak świętym i tak Bogu oddanym, żeby nie był obowiązany iść naprzód w świętości i w oddaniu.
Nikt nie jest tak święty i sprawiedliwy, żeby nie potrzebował odpuszczenia jakiegoś grzechu.
A więc to, co było widzialne w naszym Zbawicielu, zostało teraz zawarte w sakramentach.
O Rzymie, który byłeś mistrzem błędu, a teraz jesteś sługą prawdy!
Poza Kościołem nie ma ani uznanego kapłaństwa ani prawdziwych ofiar.
Poznaj swoją godność, chrześcijaninie! Stałeś się uczestnikiem Boskiej natury, porzuć więc wyrodne obyczaje dawnego upodlenia i już do nich nie powracaj. Pomnij, jakiej to Głowy i jakiego Ciała jesteś członkiem. Pamiętaj, że zostałeś wydarty mocom ciemności i przeniesiony do światła i królestwa Bożego.
Przez błogosławieństwo Księcia Apostołów, Piotra, święty Kościół rzymski cieszy się zwierzchnictwem nad wszystkimi Kościołami całego okręgu ziemi.
Przez chrzest stałeś się przybytkiem Ducha Świętego, nie wypędzaj Go więc z twego serca przez niegodne życie, nie oddawaj się ponownie w niewolę szatana, bo twoją ceną jest Krew Chrystusa.
Nie miejsce na smutek, kiedy rodzi się życie; pierzchnął lęk przed zagładą śmierci, nastaje radość z obietnicy niekończącego się życia.
Zbyteczny byłby trud głodzić się, a nie wyzbywać się przewrotnej woli! I próżny mozół dręczyć ciało postem, a nie cofać się od zamiaru grzeszenia.
NAUCZANIE ŚW. LEONA WIELKIEGO
Z kazania św. Leona Wielkiego, papieża (Kazanie 6 na Narodzenie Pańskie, 2-3)
Narodziny Pana to narodziny pokoju
Okres dziecięctwa, którego nie zawahał się przyjąć majestat Syna Bożego, z biegiem lat przeszedł w pełną dojrzałość, a wraz z męką i chwalebnym zmartwychwstaniem minęło i Jego życie, którego poniżenie przyjął dla nas. Jednakże dzisiejsza uroczystość uobecnia nam świętą tajemnicę przyjścia na świat Jezusa zrodzonego z Maryi Dziewicy; czcząc zaś narodziny naszego Zbawiciela, obchodzimy też i nasze narodzenie się do nowego życia.
Przyjście Chrystusa daje bowiem początek ludowi chrześcijańskiemu, a narodziny Tego, który jest głową tego ludu, są też i narodzinami ciała.
Wprawdzie każdy z powołanych ma swoje odrębne miejsce w tym ciele, a z biegiem czasu powstają ciągle nowe pokolenia dzieci Kościoła, to jednak wszyscy wierni, jako całość, wywodzą się z jednego źródła chrzcielnego: wszyscy oni są współukrzyżowani z Chrystusem w Jego męce; z Nim w zmartwychwstaniu razem wskrzeszeni, a we wniebowstąpieniu umieszczeni po prawicy Ojca; tak też i w tych narodzinach są w Nim wespół zrodzeni.
Ktokolwiek bowiem z wierzących w jakiejkolwiek części świata zostaje odrodzony w Chrystusie, w tymże narodzeniu staje się nowym człowiekiem i dla niego zerwane są więzy łączące go dotychczas ze skażonym pokoleniem, z którego się wywodził. Jego pochodzenie nie jest już ziemskie, z ziemskiego ojca, lecz jest wszczepiony w Zbawiciela. On stał się Synem Człowieczym, abyśmy mogli stać się synami Bożymi. Gdyby się bowiem nie uniżył i nie zstąpił do nas, nikt z nas nie byłby w stanie wznieść się ku Niemu o własnej mocy.
Już sama wielkość i wspaniałość udzielonego nam daru wymaga od nas godnego jej uczczenia. Apostoł nas poucza, że otrzymaliśmy nie ducha tego świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy poznali dobra, jakimi Bóg nas obdarzył. Tylko ten, kto ofiaruje Bogu to, co sam od Niego otrzymał, oddaje należną Mu chwałę.
A dla uczczenia dzisiejszego święta cóż bardziej odpowiedniego moglibyśmy wydobyć ze skarbca hojności Pańskiej – jak pokój – pierwszy dar zwiastowany przez chór anielski przy narodzeniu Pana? Albowiem to pokój rodzi synów Boga, ożywia miłość i stwarza jedność. On jest odpocznieniem świętych i zaciszem wieczności. Jego dobroczynne działanie odrywa ludzi od świata, a łączy ich z Bogiem.
Ci więc, „którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili”, niech złożą Ojcu w darze zgodę właściwą dla synów wprowadzających pokój. Wszyscy, którzy zostali uznani za synów i stali się Jego członkami, niech zjednoczą się w Tym, który jest Pierworodnym wszelkiego stworzenia. Przyszedł On na świat nie po to, aby czynić swoją wolę, ale wolę Tego, który Go posłał. Bo łaską Ojca zostali przyjęci do dziedzictwa nie skłóceni i poróżnieni między sobą, ale jedno czujący i jedno miłujący. Ci, którzy zostali odrodzeni na obraz Chrystusa, powinni być jednego ducha.
Narodziny Pana to narodziny pokoju. Bo tak mówi Apostoł: „On jest naszym pokojem, On, który obie części ludzkości uczynił jednością”; bo czy to Żydzi, czy poganie, „przez Niego w jednym Duchu mamy przystęp do Ojca”.
Źródło: https://brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=078
Kazanie św. Leona Wielkiego, papieża (Kazanie 3 na Objawienie Pańskie, 1-3. 5)
Całemu światu Pan okazał swoje zbawienie
Bóg miłosierny w odwiecznych wyrokach swej opatrzności ustanowił Chrystusa zbawieniem wszystkich narodów i postanowił przyjść z pomocą w ostatecznych czasach ginącemu światu.
Błogosławionemu patriarsze Abrahamowi zostało niegdyś przyrzeczone niezliczone potomstwo wywodzące się z tych narodów, a miało ono powstać nie jako potomstwo naturalne, lecz zrodzone z żywej wiary. Toteż zostało ono porównane do niezliczonych gwiazd na niebie, aby od praojca ludów oczekiwano potomstwa nie ziemskiego, lecz pochodzącego z niebios.
Niechże więc wejdą do rodziny patriarchów wszystkie narody, niech błogosławieństwo obiecane synom Abrahama otrzymają synowie obietnicy, skoro się go wyrzekają synowie ciała. Niech w osobach trzech mędrców wszystkie narody oddają pokłon Stwórcy wszechświata. I nie tylko Judea, ale cała ziemia niech pozna Boga, by wszędzie „w Izraelu wielkie było Jego imię”.
Poznawszy więc tajemnice Bożej łaskawości, w weselu ducha uczcijmy ten dzień powołania pogan, a więc i zaczątków naszej wiary. Dzięki składajmy miłosiernemu Bogu. „On nas uzdolnił – mówi Apostoł – do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. On nas uwolnił spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna”, bo tak przepowiedziano w proroctwie Izajasza: „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami krainy mroków światło zabłysło”. O tym samym ludzie pogan ten sam Prorok mówi do Pana: „Będą Cię wzywać ludy, które o Tobie nie wiedziały, i ci, którzy Cię nie znali, przybiegną do Ciebie”.
Ujrzał ten dzień Abraham „i rozradował się”, gdy w duchu rozpoznał synów swej wiary otrzymujących błogosławieństwo w jego potomstwie, to jest w Chrystusie. Widział oczyma wiary, że zostanie ojcem wszystkich narodów, „oddawszy chwałę Bogu i będąc przekonany, że mocen On jest również wypełnić, co obiecał”.
Opiewał ten dzień i Dawid w psalmach, kiedy mówił: „Przyjdą wszystkie ludy przez Ciebie stworzone i Tobie, Panie, oddadzą pokłon, będą sławiły Twe imię… Pan okazał swoje zbawienie, na oczach pogan objawił swoją sprawiedliwość”.
Wiemy, kiedy zaczęło się to spełniać. Wtedy mianowicie, gdy gwiazda przynagliła trzech mędrców w ich dalekich krainach i doprowadziła ich do poznania Króla nieba i ziemi i do złożenia Mu hołdu. Ten przykład wzywa i nas do pójścia w ich ślady: przecież i my mamy z całych sił służyć tej łasce, która wszystkich wzywa do Chrystusa.
Ukochani! W tym dążeniu wszyscy powinniście dopomagać sobie wzajemnie, aby w królestwie niebios zabłysnąć jak synowie światła, a zdobywać je trzeba czystą wiarą i dobrymi czynami. I niech to się stanie przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Ojcem i Duchem Świętym żyje i króluje przez wszystkie wieki. Amen.
Źródło: https://brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=079
Kazanie św. Leona Wielkiego, papieża (Kazanie I o Narodzeniu Pańskim, 1-3)
Poznaj swoją godność, chrześcijaninie
Dzisiaj narodził nam się Zbawiciel, radujmy się, umiłowani! Nie ma miejsca na smutek, kiedy rodzi się życie; pierzchnął lęk przed zagładą śmierci, nastaje radość z obietnicy niekończącego się życia.
Nikogo ona nie omija, wszyscy mają ten sam powód do tego wesela, bo nasz Pan niweczy grzech i śmierć, a chociaż nikogo nie znajduje wolnego od winy, to przecież wszystkich przychodzi wyzwolić. Niech się weseli święty, bo bliski jest palmy zwycięstwa; niech się raduje grzeszny, bo dane mu jest przebaczenie; niech powróci do życia poganin, bo do niego jest powołany.
Oto nadeszła pełnia czasu, przewidziana w niezgłębionych wyrokach Bożych, i Syn Boga przyjmuje na siebie naturę ludzką, by ją pojednać z jej Stwórcą i przez nią pokonać szatana, jej zwycięzcę i sprawcę śmierci.
Pan się rodzi, „Chwała na wysokości Bogu” śpiewają radośnie aniołowie i głoszą „pokój ludziom, których umiłował”. Widzą już bowiem niebiańską Jerozolimę powstającą ze wszystkich narodów. Jakże wielką radość powinno dawać nam, ludziom, owo niewysłowione dzieło miłości Bożej, skoro ogarnia ona nawet aniołów.
Umiłowani! Dzięki składajmy Bogu Ojcu przez Jego Syna, w Duchu Świętym, albowiem umiłował nas i w swym bezgranicznym miłosierdziu ulitował się nad nami: „Nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia”, abyśmy się w Nim stali nowym, odrodzonym stworzeniem.
Porzućmy więc to, czym byliśmy, i nasze dawne uczynki, a skoro przez Wcielenie Syna Bożego zostaliśmy w Nim usynowieni, wyrzeknijmy się wszystkiego, co jest tylko ciałem.
Poznaj swoją godność, chrześcijaninie! Stałeś się uczestnikiem Boskiej natury, porzuć więc wyrodne obyczaje dawnego upodlenia i już do nich nie powracaj. Pomnij, jakiej to Głowy i jakiego Ciała jesteś członkiem. Pamiętaj, że zostałeś wydarty mocom ciemności i przeniesiony do światła i królestwa Bożego.
Przez chrzest stałeś się przybytkiem Ducha Świętego, nie wypędzaj Go więc z twego serca przez niegodne życie, nie oddawaj się ponownie w niewolę szatana, bo twoją ceną jest Krew Chrystusa.
Źródło: https://brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=080
Z listów św. Leona Wielkiego, papieża (List 31, 2-3)
Sakrament naszego pojednania
Na nic się nie zda twierdzić, że Pan nasz, Syn błogosławionej Dziewicy Maryi, jest rzeczywiście i w pełni człowiekiem, jeśli nie wierzy się temu, co o Jego ludzkim pochodzeniu głosi Ewangelia.
Tak bowiem czytamy w Ewangelii: „Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama”. Ten rodowód prowadzi poprzez następujące po sobie pokolenia aż do Józefa, któremu była zaślubiona Matka Pana.
Łukasz zaś na odwrót wylicza pokolenia w porządku wstępującym, powracając tym samym do praojca ludzi; chce bowiem wykazać, że pierwszy i ostatni Adam mają tę samą naturę.
Wszechmogący Syn Boży mógł oczywiście ukazać się ludziom w postaci tylko podobnej do ludzkiej, aby ich pouczyć i przynieść im usprawiedliwienie, tak jak ukazywał się patriarchom i prorokom, gdy na przykład mocował się z Jakubem, rozmawiał i nie odrzucił przyjęcia gościny oraz spożył zaofiarowany Mu posiłek.
Lecz to wszystko było tylko obrazem wskazującym na tego Człowieka, który miał się wywodzić z pnia poprzedzających Go pokoleń przodków i wziąć od nich rzeczywistość ludzkiej natury. Jego tajemnica była w ten sposób ukazywana poprzez osłonę znaków.
Jednakże sama istota sakramentu naszego pojednania, postanowionego przed początkiem czasu, nie była jeszcze urzeczywistniona przez jakiekolwiek obrazy, ponieważ Duch Święty nie zstąpił jeszcze na Dziewicę i jeszcze nie osłoniła Ją moc Najwyższego. A miało się to stać, aby Mądrość mogła sobie wznieść mieszkanie w Jej niepokalanym łonie i Słowo mogło stać się ciałem. Wtedy to postać Boga i postać sługi miały się zjednoczyć w jednej osobie, a Stwórca czasów miał się narodzić w czasie.
Gdyby bowiem ten nowy Człowiek, zrodzony „w ciele podobnym do ciała grzesznego”, nie przyjął naszego stanu i będąc jednej natury z Ojcem, nie raczyłby się On stać i jednej natury z Matką, nie przyjąłby jej też w siebie jako jedyny wolny od grzechu. A wtedy wszyscy ludzie pozostawaliby nadal w niewoli szatana i nie moglibyśmy korzystać z tego pełnego chwały zwycięstwa, gdyby odniósł je ktoś, kto nie należy do ludzkiego plemienia.
Jednakże dzięki temu cudownemu uczestnictwu Chrystusa w ludzkiej naturze zajaśniał nam sakrament naszego odrodzenia, albowiem ten sam Duch, za którego przyczyną Chrystus został poczęty i zrodzony, jest u początków naszego ponownego narodzenia się, tym razem narodzenia się z Ducha.
Dlatego o tych, którzy uwierzyli, święty Jan mówi, że „ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili”.
Źródło: https://brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=081
Kazanie św. Leona Wielkiego, papieża (Kazanie 2 o Wniebowstąpieniu 1-4)
Wniebowstąpienie Pana pomnaża naszą wiarę
Jak w czasie świąt wielkanocnych zmartwychwstanie Pańskie było dla nas powodem do radości, tak Jego wstąpienie do nieba jest dla nas nową przyczyną wesela. Bo przecież czcimy pamiątkę owego dnia, w którym Chrystus wyniósł naszą słabą naturę ludzką na tron Ojca, ponad wszystkie wojska niebieskie, ponad chóry anielskie i wszystkie moce niebios. Przez taki porządek dzieł Bożych zostaliśmy utwierdzeni i zbudowani, aby jeszcze cudowniej okazała się łaska Boża, która sprawiła, że nie osłabła nasza wiara, nie zachwiała się nadzieja i miłość nie ostygła, kiedy sprzed naszych oczu zabrano to, co słusznie budziło nasze uwielbienie.
Bo zaiste, wielka to siła ducha i dowód wielkiego światła w duszach wiernych, gdy się wierzy niezachwianie w to, czego się nie widzi oczyma ciała, i pragnienia kieruje się ku temu, czego ujrzeć nie można. Czy podobne uczucia mogłyby powstać w naszych sercach i czy wiara mogłaby nam przynieść usprawiedliwienie, gdyby nasze zbawienie polegało tylko na ujrzeniu tego, co pozostaje w zasięgu naszego wzroku?
A więc to, co było widzialne w naszym Zbawicielu, zostało teraz zawarte w sakramentach. Nasza wiara ma być doskonałą i mocniejszą, dlatego pouczenie zajęło miejsce widzenia, a jego autorytet mają przyjąć odtąd serca wiernych oświecone światłem z niebios.
Tej wiary, spotęgowanej wniebowstąpieniem Pana i umocnionej darem Ducha Świętego, nie zdołały przerazić kajdany, więzienia, wygnania, głód, ogień, wydanie na pożarcie dzikim zwierzętom, ani też żadne inne wymyślne katusze zadawane przez okrutnych prześladowców. Bronili jej po całym świecie, aż do rozlewu krwi, nie tylko mężczyźni, lecz i kobiety, młodzieńcy i delikatne dziewice. Ta wiara wypędzała złe duchy, wyzwalała z chorób, wskrzeszała umarłych.
Święci Apostołowie, choć byli utwierdzeni tyloma cudami i pouczeni tyloma mowami, to jednak przelękli się na widok strasznej męki Pana i po długich wahaniach przyjęli prawdę o zmartwychwstaniu. Odnieśli jednak korzyść z wniebowstąpienia Pana, ponieważ oni, przedtem tak bojaźliwi, zostali napełnieni wielką radością, bo wpatrywali się oczyma duszy w Bóstwo Chrystusa zasiadającego po prawicy Ojca. Już nie zatrzymywali wzroku na ludzkim ciele Jezusa, ale duchem pojęli, że Ten, który do nich zstąpił, nie opuścił swego Ojca, a wstępując do Niego, nie opuścił swoich uczniów. Teraz więc, najmilsi, Syn Człowieczy dał się poznać doskonalej i w sposób bardziej święty jako Syn Boży, gdy powrócił do chwały majestatu Ojca. I także wtedy w niewysłowiony sposób stał się nam bardziej bliski jako Bóg, kiedy oddalił się od nas jako człowiek.
Odtąd wiara, bardziej oświecona, zaczęła lepiej poznawać równość natury Ojca i Syna, i już nie potrzebowała dotykania w Chrystusie tego, co cielesne, przez co był niższy od Ojca. To ciało, obecnie uwielbione, zachowuje nadal swoją naturę; ale teraz Jednorodzonego Syna Bożego, równego Ojcu, dosięga się nie cielesną ręką, lecz duchowym zrozumieniem wiary.
Źródło: https://brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=294
Kazanie św. Leona Wielkiego, papieża (Kazanie 3 w rocznicę wyboru na biskupa, 2-3)
Trwałość Piotrowej opoki
Jakkolwiek, Najmilsi, w naszym posługiwaniu słabi jesteśmy i powolni, nadto przytrzymywani ułomnością naszej natury nawet wówczas, gdy pragniemy wykonać coś gorliwie i święcie, to jednak umocnieni nieustanną łaskawością wszechmogącego i wiecznego Kapłana, który do nas podobny, a równy Ojcu uniżył swe Bóstwo aż do człowieczeństwa, człowieczeństwo zaś wyniósł ku wyżynom Bóstwa, słusznie i święcie radujemy się Jego rozrządzeniem. A chociaż troskę o owce powierzył wielu pasterzom, to jednak sam nie przestaje nadal czuwać nad umiłowaną owczarnią.
Mocą nieustannej i zasadniczej Jego opieki my także otrzymaliśmy niezawodne wsparcie w apostolskim fundamencie: moc tego fundamentu, na którym wznosi się gmach całego Kościoła, nigdy nie słabnie, jakimkolwiek byłby ciężar spoczywającej na nim świątyni.
Wieczna jest bowiem moc pochwalonej w Księciu Apostołów wiary. I tak jak nieustannie trwa to, co Piotr wyznał w Chrystusie, tak też na zawsze trwa to, co w Piotrze Chrystus ustanowił. Trwa zatem rozporządzenie wydane przez Prawdę, a święty Piotr, strzegąc zwierzonej mu trwałości skały, nie opuścił nigdy przyjętego steru Kościoła.
On to nad wszystkimi został postawiony. A skoro nazwany jest skałą, ogłoszony fundamentem, ustanowiony klucznikiem królestwa niebieskiego, obdarzony władzą wiązania i rozwiązywania, której rozstrzygnięcia także w niebie zachowują swą ważność, poprzez misteria zawarte w samych nazwach zdolni jesteśmy poznać, jak ścisłą jest jego łączność z Chrystusem.
Obecnie pełniej i doskonalej wykonuje powierzone mu zadanie, a wszystko, czego wymaga urząd i apostolskie staranie, spełnia z Tym i w Tym, przez którego został wyniesiony do chwały.
Jeśli przeto cokolwiek poprawnie wykonamy, słusznie rozstrzygniemy, jeśli u miłosiernego Boga codziennymi modlitwami cokolwiek wybłagamy, jest to zasługą i dziełem Tego, w którego stolicy trwa nadal ta sama Jego władza i powaga nad wszystkim góruje.
Taki jest bowiem, Najmilsi, skutek owego natchnionego przez Boga Ojca apostolskiego wyznania. Wznosi się ponad wszelką niepewność ludzkich opinii i otrzymuje stałość opoki nie zagrożonej jakimikolwiek wstrząsami.
Albowiem w całym Kościele Piotr głosi codziennie: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego”, a wszelki język, który wyznaje Pana, czerpie naukę płynącą z tego wyznania.
Źródło: https://brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=295
Kazanie św. Leona Wielkiego, papieża (Kazanie 4 w rocznicę wyboru, 2-3)
Kościół Chrystusa opiera się na mocnej wierze Piotra
Jeden tylko Piotr zostaje wybrany spośród całego świata i postawiony na czele wszystkich powołanych ludów oraz grona Apostołów i wszystkich ojców Kościoła. Wprawdzie wśród ludu Bożego wielu jest kapłanów i wielu pasterzy, ale ich wszystkich, którymi najpierw włada Chrystus, ma prowadzić Piotr. Ukochani! Bóg w swej łaskawości dał temu mężowi wielki i podziwu godny udział w swej władzy; a jeżeli z woli Bożej także i pozostali pasterze Kościoła mieli ją dzielić z Piotrem, to jednak wszystko, czego im Bóg udzielił, dał im przez niego.
Wszystkich też Apostołów Pan zapytuje, co ludzie o Nim sądzą. Wszyscy też odpowiadają podobnie, bo powtarzają tylko ludzkie i nierozumne o Nim opowiadania.
Gdy jednak pada pytanie, za kogo Apostołowie Go uważają, pierwszy wyznaje Pana ten, który jest pierwszym wśród nich. Gdy więc rzekł: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” – Jezus mu odpowiada: – „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony; bo nie ciało i krew ci to objawiły, lecz Ojciec mój, który jest w niebie”. To znaczy: jesteś błogosławiony, bo mój Ojciec cię oświecił; nie dałeś się zwieść ziemskim mniemaniom, ale pouczyło cię natchnienie dane ci z wysoka. Nie ciało i krew wskazały Mnie tobie, lecz ukazał Mnie Ten, którego jestem Synem Jednorodzonym.
„Otóż i Ja ci powiadam”. To znaczy: mój Ojciec objawił ci moje Bóstwo, podobnie i Ja daję ci poznać twoją wielkość, bo „ty jesteś skałą”. Innymi słowy: wprawdzie to Ja jestem niewzruszoną skałą, „kamieniem węgielnym, co czyni obojga jednym”, i fundamentem, poza którym nikt nie może położyć innego; ale również i ty jesteś skałą, ponieważ moja moc cię utwierdza, a przeto i własna moja władza jest ci dana w uczestnictwie.
„I na tej skale zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą”, czyli na tej potędze wzniosę wiekuistą świątynię, a sięgająca niebios wspaniałość mojego Kościoła powstanie z tej niewzruszonej wiary.
Tego wyznania nie przemogą bramy piekieł, nie skrępują go więzy śmierci, albowiem ten głos jest głosem życia. Mocą tego wyznania jedni zostaną wywyższeni ku niebiosom, inni zaś – ci, którzy je odrzucają – będą pogrążeni w otchłani piekieł. W odpowiedzi na wyznanie Piotra mówi mu Jezus: „Dam ci klucze królestwa niebieskiego, cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”.
Co prawda prawo posługiwania się tą władzą przeszło i na pozostałych Apostołów, a postanowienie zawarte w tych słowach odnosi się także i do wszystkich pasterzy Kościoła. Jednakże nie bez powodu jednemu zostało powierzone to, co dotyczy wszystkich. Ta władza została powierzona w szczególności Piotrowi, albowiem przewyższa on godnością wszystkich pasterzy Kościoła.
Źródło: https://brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=296
Kazanie św. Leona Wielkiego, papieża (Kazanie 6 na Wielki Post, 1-2)
Oczyszczenie religijne przez post i uczynki miłosierdzia
Najmilsi, ziemia zawsze jest pełna miłosierdzia Pana i dla każdego wierzącego sama natura rzeczy stworzonych stanowi lekcję, jak należy czcić Boga, skoro niebo, ziemia, morze i wszystko, co na nich jest, głoszą dobroć i wszechmoc Stwórcy, a cudowne piękno służebnych żywiołów domaga się od rozumnych stworzeń należytego dziękczynienia.
Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę owe dni, które zostały w sposób szczególny związane z tajemnicami naszego zbawienia, poprzedzając w wyznaczonym sobie porządku uroczystości paschalne, to wówczas poczujemy się bardziej zobowiązani do dbałości o należyte przygotowanie w nas wewnętrznego oczyszczenia.
Właściwością bowiem paschalnych świąt jest to, że cały Kościół cieszy się darem odpuszczenia grzechów, które dokonuje się nie tylko u nowo ochrzczonych, ale również u tych wszystkich, którzy już dawno zaliczają się w poczet przybranych dzieci Bożych.
I chociaż nowych ludzi tworzy przede wszystkim obmycie wodą odrodzenia, to jednak każdy z nas musi ustawicznie zrzucać z siebie rdzę śmiertelności, a że wśród stopni duchowego postępu nie istnieje nigdy taki, którego by już nie można było przekroczyć, trzeba sobie zadać trud, by w dniu odkupienia nikt z nas nie znalazł się obarczony grzechami starego człowieka.
Dlatego też, najmilsi, aczkolwiek w każdym czasie winniśmy się okazywać chrześcijanami, teraz należy o to dbać w sposób szczególny, tak aby sięgający tradycji apostolskiej okres przygotowania paschy wypełnić postem, przejawiającym się nie tylko w ograniczonej ilości spożywanych pokarmów, lecz przede wszystkim w walce z występkami.
Ze świętą zaś i ze wszech miar godną polecenia praktyką postu należy łączyć dzieła miłosierdzia wyrażające się w różnorakiej formie, aby w ten sposób wszyscy wierni czuli się równi, mimo zachodzących różnic w ilości posiadanych dóbr materialnych.
Miłość bowiem, którą mamy świadczyć równocześnie Bogu i bliźniemu, nigdy nie jest ograniczona takimi przeszkodami, aby nie mogła chcieć dobrze czynić drugim. Gdy aniołowie mówią: „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli”, oznacza to, że każdy, kto z miłością współczuje ludziom obarczonym różnymi cierpieniami, staje się błogosławiony nie tylko dzięki zdobytej cnocie życzliwości, ale i przez udzielony im dar pokoju.
Dzieła zaś miłosierdzia są tak rozliczne, że pozwalają całemu ludowi chrześcijańskiemu świadczyć uczynki miłości. Toteż nie tylko bogaci, ale nawet średnio zamożni i ubodzy mają możność udzielania pomocy potrzebującym i w ten sposób zbiorowy wysiłek wszystkich w czynieniu dobra ma równą wartość, mimo że nie wszyscy mogą być jednakowo hojni.
Źródło: https://brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=297
Kazanie św. Leona Wielkiego, papieża (Kazanie 8 o Męce Pańskiej, 6-8)
Krzyż Chrystusa jest źródłem wszystkich błogosławieństw i przyczyną wszelkich łask
Umysł nasz oświecony Duchem prawdy przyjmuje czystym i szczerym sercem chwałę krzyża jaśniejącą na niebie i na ziemi, a bystrym wzrokiem wewnętrznym dostrzega to, co powiedział Pan, mówiąc o zbliżającej się męce swojej: „Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy”. I zaraz potem dodał: „Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę”. „Ojcze, wsław Syna swego”. A kiedy z nieba doszedł głos Ojca mówiący: „Już wsławiłem i jeszcze wsławię”, Jezus rzekł do tych, którzy Go otaczali: „Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was. Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie”.
O przedziwna potęgo krzyża! O niewysłowiona chwało męki, w której kryje się i trybunał Pański, i sąd nad światem, i moc Ukrzyżowanego!
Przyciągnąłeś, Panie, wszystko do siebie, aby to, co działo się kiedyś w jednej świątyni żydowskiej, okryte cieniem znaków, mogły teraz czcić wszystkie narody w wypełnionej i ujawnionej tajemnicy.
Oto bowiem dziś mamy znakomitszy zastęp lewitów; większa jest godność kapłanów i świętsze jest namaszczenie biskupów. Dzieje się tak dlatego, że krzyż Twój jest źródłem wszelkich błogosławieństw i przyczyną wszystkich łask. Dzięki niemu wierzący czerpią moc ze słabości, chwałę ze wzgardy i życie ze śmierci. Z chwilą zaś, gdy ustała wielość starych ofiar, wszystkie rodzaje żertw zastępuje teraz ofiarny dar Twojego ciała i krwi, ponieważ Ty jesteś prawdziwym „Barankiem Bożym, który gładzi grzechy świata”. W ten sposób urzeczywistniasz w sobie wszystkie zapowiedziane tajemnice, aby podobnie jak istnieje jedna ofiara w miejsce wszelkich innych, tak też nastało jedno królestwo złożone z wszystkich narodów.
Wyznajmy więc, najmilsi, prawdę, którą wypowiedział w tak wspaniałych słowach Nauczyciel Narodów, św. Paweł Apostoł, mówiąc: „Nauka to zasługująca na wiarę i godna całkowitego uznania, że Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grzeszników”.
Miłosierdzie Boże względem nas jest tym więcej godne podziwu, że Chrystus nie umarł za sprawiedliwych ani za świętych, lecz za grzesznych i bezbożnych. A ponieważ oścień śmierci nie może dosięgnąć samego Bóstwa, Pan rodząc się wśród nas, przyjął to, co mógł za nas ofiarować.
Już dawno zresztą groził naszej śmierci potęgą śmierci swojej, mówiąc przez usta proroka Ozeasza: „Będę śmiercią twoją, o śmierci, ukąszeniem twoim będę, o otchłani!” Umierając bowiem poddał się prawu śmierci, które zniósł zmartwychwstając. W ten sposób przeciął wieczność śmierci i z wiekuistej przemienił ją na doczesną. „I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni”.
Źródło: https://brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=298
Kazanie św. Leona Wielkiego, papieża (Kazanie 10 w Wielkim Poście, 3-5)
Wielkim dobrem jest miłość
W Ewangelii św. Jana Pan mówi: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali”. W Liście zaś tegoż Apostoła czytamy: „Najmilsi, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością”.
Niech zatem wierzący badają swoje sumienie i poddają rzetelnemu osądowi nawet najskrytsze poruszenia swego serca, a jeśliby we wnętrzu swojej duszy odnaleźli coś z owoców miłości, niech nie wątpią, że mają w sobie Boga. Żeby zaś z dnia na dzień otwierali się szerzej na przyjęcie tak wielkiego Gościa, niech pełnią wytrwale i w coraz większym zakresie uczynki miłosierdzia. Jeżeli bowiem Bóg jest miłością, to miłości tej nie można niczym ograniczać, skoro i Bóstwo nie da się zamknąć w żadnych granicach.
Dlatego, najmilsi, chociaż dla praktykowania cnoty miłości każdy czas jest odpowiedni, to jednak obecne dni zachęcają nas do tego w sposób szczególny. Bo jeśli chcemy obchodzić Paschę Pana uświęceni na duszy i ciele, to musimy zabiegać przede wszystkim o ten dar łaski, który zawiera w sobie zbiór wszystkich cnót i zakrywa mnóstwo grzechów.
Mając więc świętować tę wyższą ponad wszystko tajemnicę, w której krew Jezusa Chrystusa zmyła nasze nieprawości, przygotujmy najpierw ofiary miłosierdzia. To samo bowiem, czym nas obdarowała dobroć Boża, my winniśmy świadczyć tym, którzy wobec nas zawinili.
Niech też i szczodrość nasza wobec ubogich oraz dotkniętych różnymi ułomnościami obficiej się w nas ujawni, aby z wielu ust płynęły do Boga słowa podzięki, i by nasze posty skutecznie wsparły potrzeby głodujących. Żadne pobożne dzieło nie sprawia Panu takiej przyjemności jak to, gdy przychodzimy z pomocą Jego ubogim. Wszędzie bowiem tam, gdzie spotyka się z naszą miłosierną troską względem innych, rozpoznaje On w niej odbicie swojej własnej miłości.
Nie obawiajmy się, że wydatki z tym związane uszczuplą nasze mienie, ponieważ już sama dobroczynność jest wielkim bogactwem, a szczodrość nie może być pozbawiona środków tam, gdzie Chrystus i karmi, i sam jest karmiony. W każdym bowiem uczynku miłosierdzia działa ta sama ręka, która łamiąc chleb, zwiększa go, a rozdając – pomnaża jego ilość.
Niechże więc ten, kto udziela pomocy innym, będzie spokojny i wesoły, ponieważ wtedy zyska dla siebie najwięcej, kiedy sobie najmniej zatrzyma. Mówi bowiem św. Paweł Apostoł: „Ten, który daje nasienie siewcy, i chleba dostarczy ku pokrzepieniu, i ziarno rozmnoży, i zwiększy plon waszej sprawiedliwości” w Chrystusie Jezusie, Panu naszym, który żyje i króluje z Ojcem i Duchem Świętym na wieki wieków. Amen.
Źródło: https://brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=299
Kazanie św. Leona Wielkiego, papieża (Kazanie 12 o Męce, 3, 6-7)
Chrystus żyje w swoim Kościele
Jest rzeczą oczywistą, umiłowani, że Syn Boży przyjąwszy ludzką naturę połączył ją z sobą tak dalece, że nie tylko w Nim jako człowieku, pierworodnym całego stworzenia, ale i we wszystkich Jego świętych jest jeden i ten sam Chrystus, bo nie można oddzielić głowy od członków ani członków od głowy.
Oczywiście, Bóg będzie wszystkim we wszystkich dopiero w życiu wiecznym, a nie w tym doczesnym; a jednak nawet i teraz nie opuszcza Pan nigdy swojej świątyni, w której przebywa, a którą jest Kościół. On sam nam to obiecał, kiedy powiedział: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata”.
A więc to wszystko, co Syn Boży uczynił i czego nauczał dla zbawienia świata, znamy nie tylko z dziejów przeszłych wydarzeń, lecz poznajemy w Jego mocy działającej obecnie.
To On, zrodzony z Matki Dziewicy za sprawą Ducha Świętego, tym samym Duchem napełnia nieskalany swój Kościół, który przez chrzest rodzi Bogu niezliczone potomstwo synów. O nich powiedziano: „Którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili”.
W Nim otrzymuje błogosławieństwo przybrania ród Abrahama na całym świecie, bo ten patriarcha staje się ojcem ludów dzięki temu, że synowie obietnicy rodzą się z wiary, a nie z ciała.
To On, Chrystus, tworzy jedną świętą owczarnię ze wszystkich plemion i narodów, jakie są pod słońcem, żadnego z nich nie wyłączając, i tak codziennie spełnia to, co obiecał: „Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić, i będą słuchać mego głosu, i nastanie jedna owczarnia i jeden pasterz”.
Choć przede wszystkim do Piotra Pan powiedział: „Paś owce moje”, to jednak On sam prowadzi wszystkich pasterzy, a ktokolwiek przystępuje do tej skały, otrzymuje pożywienie na żyznych i soczystych pastwiskach. Tak więc niezliczone mnóstwo owiec krzepi się pełnością Jego miłości i nie wahają się one oddać życie za swego Pasterza, jak On, Dobry Pasterz, zechciał oddać życie za swoje owce.
W Jego cierpieniach mają udział nie tylko chwalebni i niezłomni męczennicy, ale także wszyscy wierni, którzy w Nim odrodzeni, stają się nowymi ludźmi.
To jest przyczyną, że należycie przeżywamy Paschę naszego Pana, na przaśnym chlebie szczerości i prawdy, gdy jako nowe stworzenie, wyzbywszy się starego kwasu przewrotności żywimy się i poimy samym Panem.
Bo mając udział w Ciele i Krwi Chrystusa, przemieniamy się w Tego, którego pożywamy. Mamy więc stale nosić w naszym ciele i duchu Tego, w którym umarliśmy i zostaliśmy pogrzebani, lecz również powstaliśmy z martwych.
Źródło: https://brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=300
Kazanie św. Leona Wielkiego, papieża (Kazanie 15, O męce Pańskiej, 3-4)
Rozważanie męki Pańskiej
Prawdziwy czciciel męki Pańskiej tak będzie patrzył oczyma serca na ukrzyżowanego Jezusa, aby w Jego ciele rozpoznawać własne ciało. Niech zadrży w obliczu męki swojego Zbawiciela wszystko, co istnieje na ziemi. Niech rozpadną się skały niewiernych serc i niech powstaną ci, którzy byli obciążeni grobowym kamieniem śmiertelności, usunąwszy ciężką zaporę grzechów. Niech się ukażą w świętym mieście, to znaczy w Kościele Bożym, znaki przyszłego zmartwychwstania, aby to, co kiedyś ma się stać z ciałami, dokonało się już teraz w sercach.
Nikt ze słabych nie będzie pozbawiony udziału w zwycięstwie krzyża i nie ma nikogo, komu by nie przyszła z pomocą modlitwa Chrystusa. Jeżeli bowiem była ona pożyteczna dla okrutnych Jego prześladowców, to o ileż bardziej wesprze tych, którzy się do Niego nawracają!
Usunięta została przecież niewiedza i zmniejszyły się trudności, a ów miecz ognisty, który bronił wstępu do krainy życia, został wygaszony świętą krwią Chrystusa.
Z nastaniem prawdziwego Światła rozproszyły się ciemności starodawnej nocy. Lud chrześcijański został zaproszony do udziału w bogactwach raju, a wszyscy odrodzeni mają otwarty powrót do utraconej ojczyzny, jeżeli ktoś sam nie zamknie sobie drogi, którą nawet wiara łotra potrafiła otworzyć.
Niechże nas zatem nie pochłaniają tak gorączkowo i bez reszty sprawy doczesne, żebyśmy nie mogli dążyć całą siłą serca do upodobnienia się z naszym Zbawicielem. On bowiem wszystko uczynił i wycierpiał dla naszego odkupienia, aby moc, która była w Głowie, przeszła również i w ciało.
Bo najpierw, czyż przyjęcie naszej natury przez Bóstwo, dzięki czemu „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”, wyłączyło jakiegoś człowieka z zasięgu Jego miłosierdzia, oprócz tych, co są Mu niewierni? Któż będzie pozbawiony wspólnej natury z Chrystusem, jeśli przyjmuje z powrotem Przyjmującego i odrodzi się z tego samego Ducha, z którego On został zrodzony? A dalej, kto nie rozpozna w Nim swoich własnych słabości? Kto nie zauważy, iż takie rzeczy, jak przyjmowanie pokarmu, potrzeba snu, troski wynikające ze strapień czy łzy współczucia, były u Niego objawem naszej słabej natury?
Toteż żeby tę naturę uzdrowić z zastarzałych ran i oczyścić z brudu grzechowego, Jednorodzony Syn Boży stał się również Synem Człowieczym, aby Mu nic nie brakowało z prawdziwego człowieczeństwa i z pełni Boskości.
To nasze ciało spoczywało martwe w grobie, a trzeciego dnia zmartwychwstało i wstąpiło ponad wszelkie wysokości nieba, aby zasiąść po prawicy Ojca. Jeżeli więc będziemy kroczyć drogą przykazań, nie wstydząc się wyznawać tego wszystkiego, co On uczynił dla naszego zbawienia w poniżeniu przyjętego ciała, wówczas i my także zostaniemy podniesieni do uczestnictwa w Jego chwale, gdyż z całą oczywistością spełni się to, co zapowiedział: „Do każdego, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie”.
Źródło: https://brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=301
Kazanie św. Leona Wielkiego, papieża (Kazanie 51, 3-4. 8)
Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Chrystusa
Pan ukazał przed wybranymi świadkami swoją chwałę i tę postać cielesną, którą dzielił wspólnie z innymi, rozjaśnił takim blaskiem, że Jego twarz stała się podobna do blasku słońca, a szaty dorównywały bieli śniegu.
W przemienieniu Chrystusa chodziło głównie o to, aby z serc uczniów usunąć zgorszenie krzyża i by uniżenie dobrowolnie przyjętej męki nie zakłóciło wiary tych, którym została objawiona wspaniałość ukrytej godności.
Z nie mniejszą też troską podbudowywał Pan swoim przemienieniem nadzieję Kościoła świętego w tym celu, by całe ciało Chrystusowe dowiedziało się, jaką zostało obdarowane mocą przemiany, i aby wszystkie jego członki mogły się spodziewać udziału w tej chwale, którą wcześniej rozbłysła Głowa.
Powiedział już o tym sam Pan, gdy mówił o majestacie swojego przyjścia: „Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego”. To samo głosi św. Paweł Apostoł: „Sądzę, że utrapienia obecnego czasu nie są godne przyszłej chwały, która się ma w nas objawić”. I znowu: „Umarliście i życie wasze jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, życie wasze, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale”.
W cudzie przemienienia, który miał utwierdzić apostołów i doprowadzić ich do wszelkiej wiedzy, kryje się jeszcze inne pouczenie.
Oto bowiem w czasie jego trwania ukazali się Mojżesz i Eliasz (to znaczy Prawo i prorocy) rozmawiający z Panem, aby w obecności owych pięciu mężów dopełniło się jak najprawdziwiej to, o czym powiedziano: „Na słowie dwóch albo trzech świadków opiera się cała sprawa”.
Cóż jest bardziej stałego i mocniejszego od słowa, w którego przepowiadaniu brzmi trąba Starego i Nowego Testamentu, a z nauką Ewangelii rozbrzmiewają wspólnie instrumenty starodawnych obietnic?
Przystają bowiem nawzajem do siebie stronice obydwu przymierzy i Ten, którego wcześniejsze znaki obiecywały pod zasłoną tajemnic, ukazuje się teraz wyraźny i przejrzysty w blasku obecnej chwały. Albowiem jak powiedział św. Jan: „Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska zaś i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa”. W Nim stała się rzeczywistością obietnica zawarta w prorockich figurach i dopełniło się to wszystko, ku czemu zmierzały nakazy Prawa, ponieważ On przez swoją obecność stwierdza prawdę przepowiedni, a łaską swoją czyni możliwym zachowywanie przykazań.
Niechże więc przez głoszenie świętej Ewangelii utwierdzi się wiara wszystkich chrześcijan i niechaj nikt się nie wstydzi Chrystusowego krzyża, przez który świat został odkupiony. Z tego też powodu niech się nikt nie boi cierpieć dla sprawiedliwości ani niech nie wątpi w osiągnięcie obiecanej nagrody, ponieważ przez pracę zdąża się do wytchnienia i przez śmierć do życia. Skoro Chrystus przyjął na siebie całą słabość naszej nędzy, z Nim razem zwyciężymy to, co On zwyciężył, i otrzymamy wszystko, co nam obiecał, jeśli tylko będziemy trwać w wierze i miłości względem Niego.
Zarówno bowiem w zachowywaniu przykazań, jak i w znoszeniu przeciwności winien w naszych uszach brzmieć uprzedzający głos Ojca: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie”.
Źródło: https://brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=302
Kazanie św. Leona Wielkiego, papieża (Kazanie I o Wniebowstąpieniu 2-4)
Dni między zmartwychwstaniem a wniebowstąpieniem Pańskim
Dni od zmartwychwstania do wniebowstąpienia Pana nie upłynęły na próżno, najmilsi, bo w tym czasie wielkie tajemnice zostały potwierdzone i wielkie rzeczy objawione.
Te dni wyzwoliły nas z lęku wobec ponurej śmierci, zwiastowały natomiast nieśmiertelność nie tylko duszy, ale i ciała. Te dni wszystkim Apostołom dały Ducha Świętego przez tchnienie Pana. Wtedy też błogosławiony apostoł Piotr, który już otrzymał władzę kluczy, został obarczony, przed innymi Apostołami, troską o owczarnię Pańską.
W tych również dniach Pan, jako trzeci towarzysz, przyłącza się w drodze do dwóch uczniów, pełnych lęku i obaw, i zarzuca im opieszałość w wierze, aby w ten sposób rozproszyć mroki naszych wątpliwości. W sercach, które On oświeca, zapala się płomień wiary, a one, przedtem omdlałe, teraz goreją, gdy Pan wyjaśnia im Pisma; a podczas wspólnego posiłku i przy łamaniu chleba otwierają się oczy uczniów. O wiele bardziej błogosławione są oczy, które ujrzały uwielbioną ludzką naturę, niż oczy pierwszych rodziców, którzy poznali swoje przestępstwo i okryli się niesławą.
A więc przez cały ten okres, który upłynął od zmartwychwstania Pana do Jego wniebowstąpienia, Opatrzność Boża o to jedno się troszczyła, o tym jednym pouczała i to jedno okazywała oczom i sercom swoich wybranych, a mianowicie przekonywała ich, że prawdziwie zmartwychwstał Pan, Jezus Chrystus, ten sam, który naprawdę narodził się, cierpiał i umarł.
I w ten sposób błogosławieni Apostołowie i wszyscy uczniowie, strwożeni śmiercią Pana na krzyżu i powątpiewający o Jego zmartwychwstaniu, zostali tak umocnieni oczywistością prawdy, że kiedy Pan wstępował na wysokości niebios, oni nie tylko że nie odczuwali smutku, ale wprost przeciwnie, zostali napełnieni wielką radością.
Zaiste, niewypowiedzianie wielki był to powód do radości, gdy wobec tłumu świętych natura ludzka wznosiła się do najwyższej godności ponad wszystkimi stworzeniami niebios, wyniesiona ponad chóry aniołów i wszelką wspaniałość archaniołów, nie znajdując na najwyższych stopniach kresu swego wstępowania – zajmując w końcu miejsce przy Ojcu przedwiecznym. I razem z Nim zasiada ona na tronie Jego chwały, bo w Synu Bożym została zjednoczona z Jego naturą.
Źródło: https://brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=303
Z listu św. Leona Wielkiego, papieża (List 28 do Flawiana, 3-4)
Tajemnica naszego pojednania
Majestat przyoblókł się w pokorę, moc w słabość, wieczność w śmiertelność; dla uwolnienia zaś człowieka od ciążącego na nim długu, natura nietykalna złączyła się z naturą podległą cierpieniu. Sposób zbawienia odpowiadał naszemu położeniu: jeden i ten sam Pośrednik między Bogiem i ludźmi; człowiek Jezus Chrystus, mógł umrzeć jako człowiek i nie mógł umrzeć jako Bóg.
Tak więc w pełnej i doskonałej naturze prawdziwego człowieka narodził się prawdziwy Bóg, cały w swoich przymiotach Boskich i cały w naszych przymiotach ludzkich. Naszymi zaś nazywamy te, które Stwórca powołał w nas do istnienia na początku i które przyjął Chrystus, aby je naprawić.
Te bowiem, które sprowadził szatan, a zwiedziony człowiek je przyjął, nie miały u Zbawiciela żadnego śladu. A ponieważ nie miał udziału w słabościach ludzkich, dlatego też nie był uczestnikiem naszych przestępstw.
Przyjął postać sługi bez zmazy grzechu; powiększając to, co ludzkie, nie pomniejszył tego, co Boskie: wyniszczenie bowiem owo, przez które Niewidzialny stał się widzialny, a Stwórca i Pan wszystkich rzeczy chciał być jednym ze śmiertelnych, było okazaniem miłosierdzia, a nie uszczerbkiem dla mocy. Tak więc Ten, który będąc Bogiem, uczynił człowieka, stał się człowiekiem, przyjmując postać sługi.
Przychodzi więc do tej ziemskiej nędzy Syn Boży, zstępując z tronu niebieskiego, nie opuszczając jednak Ojcowskiej chwały, zrodzony w nowym porządku, nowym narodzeniem.
W nowym porządku, ponieważ będąc niewidzialnym w swojej naturze, stał się widzialny w naszej; będąc nieogarniony, chciał, aby był objęty rozumem; trwając odwiecznie, zaczął istnieć w czasie; Pan całego stworzenia – przyjął postać sługi, ukrywszy niezmierzoność swego majestatu; Bóg, nie podlegający cierpieniu, nie uważał za niegodne, aby stać się człowiekiem poddanym cierpieniom i będąc nieśmiertelnym, poddać się prawom śmierci.
Ten bowiem, który jest prawdziwym Bogiem, jest również prawdziwym człowiekiem i nie ma w tej jedności żadnego kłamstwa, bo w tym zjednoczeniu razem istnieje pokora człowieka i wielkość Bóstwa.
Jak bowiem Bóg nie zmienia się przez to, że okazuje miłosierdzie, tak i człowiek nie przestaje być sobą przez to, że jest wyniesiony. Każda bowiem z natur działa to, co jest dla niej właściwe, w łączności z drugą; Słowo mianowicie sprawia to, co jest Słowa, a ciało wykonuje to, co należy do ciała. Pierwsze z nich jaśnieje cudami, drugie podlega niesprawiedliwościom. I podobnie jak Słowo nie traci chwały równej z Ojcem, tak i ciało nie opuszcza natury naszego rodzaju.
Albowiem zawsze należy to podkreślać, że jest jeden i ten sam prawdziwy Syn Boży i prawdziwy Syn Człowieczy. Bóg przez to, że „na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo”; człowiek przez to, że „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”.